Podczas ewangelizacyjnego głoszenia Słowa Bożego możemy się spotkać z taką kategorią ludzi, którzy usłyszawszy słowo Ewangelii łaski Bożej – zamiast cieszyć się i z ogłaszanego słowa łaski skorzystać ku życiu wiecznemu – reagują stwierdzeniem w rodzaju: „ja nikogo nie zabiłem, nikogo nie okradłem, nie czuję się grzesznikiem”.
Słowo łaski nie robi na nich najmniejszego wrażenia. W pracy ewangelizacyjnej zatem należy nie tylko dobrze znać prawdy, które się głosi, czyli mieć właściwe poznanie Słowa Bożego, ale również trzeba znać ludzi, którym Słowo jest głoszone. Innymi słowy, należy wiedzieć co komu zwiastować. Byłoby właściwie błędem, gdybyśmy wspomnianej wyżej kategorii ludzi, którzy zupełnie nie mają poczucia grzechu, głosili słowo łaski. Jakiż sens w głoszeniu człowiekowi Słowa „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie” (Mt 11;28), jeśli nie czuje się on spracowany i obciążony, a wprost przeciwnie – czuje się mocny i pewny siebie? Jakiż sens głosić pokój, gdy człowiek nie wie, że walczy z Bogiem? Tej kategorii słuchaczy potrzebny jest Zakon, a nie Ewangelia.
Powierzchowna znajomość Pisma Świętego zwykle odnosi zakon do Starego Testamentu, a Ewangelię do Nowego. Poznając jednakże głębiej Słowo Boże znajdziemy Zakon i Ewangelię zarówno w Starym, jak i Nowym Testamencie. Bóg i w Starym Testamencie objawia się jako Bóg łaski i miłosierdzia, a w Nowym również jako Ten, który „nie da się z siebie naśmiewać” (Ga 6,7).
Tą drogą idzie interpretacja protestancka, w Piśmie Świętym Starego i Nowego Testamentu rozróżnia dwa składniki: Zakon i Ewangelię. „Zakon reprezentuje postulaty Boże względem człowieka, i odkrywa przed grzesznym człowiekiem jego grzech i zepsucie, by spowodować skruchę, Ewangelia zaś przynosi radosną wieść o dokonanym przez Jezusa Chrystusa i w Jezusie Chrystusie odpuszczeniu grzechów, by wywołać w nim wiarę”. Zakonem w Piśmie Świętym jest wszystko, co żąda od człowieka posłuszeństwa Bogu i ogłasza przekleństwo Boże nad każdym przestępcą przykazań, a Ewangelią-wszystko to, co pokutującego, nawracającego się grzesznika obdarza łaską, pokojem i zbawieniem. Należy głosić Zakon w całej jego surowości, ale tylko w tym celu, aby grzesznika doprowadzić do poznania jego stanu grzechu i potępienia. Gdy zwiastowanie zakonu doprowadzi grzesznika do okrzyku trwogi: Co mam czynić, abym był zbawiony?, winno ustąpić miejsca Ewangelii, głoszonej w całej jej słodyczy, aby skruszonego grzesznika pocieszyć łaską bożą w Jezusie Chrystusie.
„Współczuję kaznodziei, który głosi tylko Ewangelię łaski, a zapomina o zakonie”- powiedział dziewiętnastowieczny ewangelista Dwight L. Moody. Należy zwiastować Zakon dotąd, dopóki nie runie wszelka sprawiedliwość własna człowieka. „Wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej”, „wszyscyśmy jako owce zbłądzili” – oto słowa, od których należy zacząć przemowę do ludzi, którzy nie wiedzą, że są grzesznikami. Jednakże to, co powiedział D.L. Moody można odwrócić. Nie jest właściwe też, gdy kaznodzieja głosi tylko Zakon, a zapomina skruszonym grzesznikom zwiastować łaskę miłosiernego Boga. Oba składniki Słowa Bożego muszą być głoszone. Zakon, by osądzić, a Ewangelia, by skruszonemu sercu przynieść radość, pokój, zbawienie.