Za górami, za lasami
fot. Shutterstock

Za górami, za lasami

Edyta Duda -Olechowska 29 czerwca 2015

Za górami, za lasami, za siedmioma kościołami, żyli sobie Dziad i Baba. Mieli wspólna podłogę, dach, cztery ściany i dwoje dzieci.

 


Za górami, za lasami, za siedmioma kościołami, żyli sobie Dziad i Baba. Mieli wspólna podłogę, dach, cztery ściany i dwoje dzieci.

Dziad, kiedy nie spał albo akurat czegoś nie jadł, siedział sobie i myślał. Baba, kiedy nie mówiła, też czasem pomyśleć sobie lubiła.

On, że iPhone 6 jest brzydki, ale ma za to duży ekran, ona, że najnowsza torebka od Batyckiego jest ładna, ale ma za mało przegródek. On, że zielony jęczmień mu nie służy, ona, że może lepiej kupić młotowiertarkę a nie wiertarkę udarową…

Nie dzielili się tymi myślami, bo i jak? Myśli czasem skaczą jak małpy po drzewach, ledwo się coś pomyśli - myk -  i już się nie pamięta.

Bo i po co? Gdyby mu powiedziała, że torebka Batyckiego ma za mało przegródek, zdenerwowany zapytałby, po co grzebie w torebce jakiemuś gejowi. A gdyby on jej powiedział, że słabo trawi zielony jęczmień, usłyszałby to co zwykle: „A nie mówiłam?”.

Skąd więc mieli wiedzieć, że w to słoneczne, marcowe popołudnie, do ich głów przyjdzie jedna i ta sama myśl? Myśl, która nie była skaczącą małpką, raczej starą senną małpą, która właśnie oddaliła się od rozbrykanego stada i nie zamierza się ruszać. Myśl, która była pytaniem, co spadło nie wiadomo dlaczego na nich, nie wiadomo dlaczego właśnie teraz.

Czy jestem wystarczająco dobrą chrześcijanką? - zalęgło się pod złotymi lokami Baby.

Czy jestem wystarczająco dobrym chrześcijaninem? - pojawiło się w łysej głowie Dziada.

Baba od razu chciała małpę przepędzić. Pewnie, że jestem! Czyżbym była nie dość dobrze ochrzczona?

Dziad się myśli wystraszył. Wolałby, żeby ta myśl przyszła w innym momencie, nie teraz, kiedy musi opony zmienić na letnie! Czuł jednak, że myśl się przyczepiła pazurkami, owinęła ogonem i nie puści, póki nie zaspokoi jej bananowymi tezami, argumentami i wnioskami.

Baby nie uspokoiła myśl o wystarczająco dobrym chrzcie. Wiedziała, że tak się nie wyłga, w dodatku sama przed sobą. Ok - postanowiła - od czego jest Dziesięć przykazań Bożych? Przejrzę się jak w lusterku i będę wiedzieć. Ok - pomyślał Dziad - Dekalog. I do roboty.

Pierwsze. Nie będziesz miał Bogów cudzych przede mną.

Do żadnego Światowida się nie modlę, więc luz – pomyślał Dziad.

Gdybym tyle czasu spędziła z Biblią, co z telewizorem, to byłabym znacznie lepszą chrześcijanką, ale jaki on tam cudzy! Za własne, ciężko zarobione pieniądze kupiony, więc się nie liczy. Poza tym Bóg wie, że ja z telewizji czerpię dużo wiedzy, którą mogę na Bożą chwałę później wykorzystać!

Drugie. Nie czyń podobizny rzeźbionej, nie kłaniaj się jej…

Nie jestem rzeźbiarką, więc to nie do mnie -  uspokoiła się Baba. To, że się ukłonię na aikido portretowi Senseia to przecież każdy rozumie, że to szacunek dla zasad walki... – Dziad postanowił szybko przejść do trzeciego…

Nie nadużywaj imienia Pana Boga.

Interesujące zagadnienie - pomyślała Baba. Czy OMAJGOD albo DŻIZAS podchodzi pod ten paragraf? Przecież wszyscy tak mówią….

Czy zwrot „matko święta” to grzech tylko dla katolików, czy dla protestantów też? – zaniepokoił się ekumenicznie Dziad.

Czwarte. Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.

Czyli nie pracować - doprecyzował w swojej głowie Dziad. Jak nikt na świecie mogę świętować niedzielę, sobotę - tak na wszelki wypadek, bo to nie wiadomo, poniedziałek - koniecznie by się przydało, wtorek – nigdy za dużo świętości, środa – nawróciłem się w środę, więc by wypadało, czwartek - nie będę robić różnicy między dniem, a dniem, piątek - przecież nie pójdę do pracy w piątek! Na jeden dzień się nie opłaca!

Baba też lubi to przykazanie najbardziej: Odświętnie, to ja się potrafię ubrać, oj potrafię.

Piąte. Czcij ojca swego i matkę swoją.

Jak dobrze, że napisane „swoją”, bo bez tego ktoś by zinterpretować mógł, że każdą matkę czcić, czyli jej matkę musiałabym czcić, i miałbym poważne kłopoty - pomyślał natychmiast Dziad.

Jak dobrze, że napisane „swoją” , bo bez tego ktoś by zinterpretować mógł, że każdą matkę czcić, czyli jego matkę musiałabym czcić, i miałabym poważne kłopoty - natychmiast pomyślała Baba.

Szóste, siódme, ósme. Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij.

Oczywiście, że nie! – nie miała wątpliwości Baba.

Nagle Baba, ni stąd ni zowąd odezwała się do Dziada.
- Dziadu?
- Co tam?
- Czy ty mnie kiedyś zdradziłeś?
- Nie mów do mnie „Dziadu”! Babo jedna!
- A jak mam mówić?
- „Dziadzie”  się mówi! „Dzia- dzie”. Naucz się mówić poprawnie, a potem się pytaj, a nie na odwrót!
- Dziadzie?
- Nie przeszkadzaj mi teraz, nie widzisz, że myślę ciężko? Żadnego szacunku we własnym domu!

Szóste, nie zabijaj.

Nie – pomyślał Dziad.

Siódme, nie cudzołóż.

Jeszcze nie – pomyślał Dziad.

Ósme, nie kradnij.

Nie - pomyślał Dziad… Chociaż co roku w kwietniu kusi mnie, by nie zapłacić całego podatku tym złodziejom.

Dziewiąte. Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.

No cóż – pomyślała Baba.
No cóż – znów pomyślała Baba.
Mówię dużo o bliźnich, ale zawsze prawdę! Jak któraś źle się ubiera, to co mam mówić? Że dobrze? Jak któraś przytyła, to co? Mam udawać, że się o nią nie martwię? Takie głupoty, chyba Pana Boga nie interesują…

Chłop się spocił - Chyba muszę przeprosić prezydenta, premiera, wszystkich ministrów i 99 procent polityków obecnych, przeszłych i przyszłych.

Dziesiąte. Nie pożądaj żony bliźniego swego, ani żadnej rzeczy, która jego jest.

Niczyjej żony nigdy nie pożądałam, gdyż jestem kobietą heteroseksualną, więc przykazanie, znowu, nie do mnie skierowane.

Oj tam, oj tam- pomyślał Dziad.

I szybko przypomniał sobie o największym przykazaniu, o miłości Boga i bliźniego. Ale tylko się pogrążył, bo zdał sobie sprawę, że kompletnie nie wiedział, jak to zrobić, by każdą myślą kochać Boga. Przecież to niemożliwe, Boże!

A czy bliźnim moim jest każdy? Czy tylko chrześcijanin i tylko nowonarodzony? Czy morderca też jest moim bliźnim?

Babę też jakoś gniotło, mimo że się wiła jak wąż, podsumowując że z 8 przykazań do niej skierowanych jest całkiem, całkiem niezły wynik… Próbowała  sobie przypomnieć wszystkie dobre rzeczy, jakie zrobiła, w imię Boga, dla Boga…

No… przecież walczę z Państwem Islamskim! Zmieniłam zdjęcie na facebooku na arabską literę „n”, i w ogóle zamieszczam wiele kościelnych informacji… to chyba jest świadectwo, że jestem chrześcijanką…

Dziad i Baba wiedzieli, że choćby przeprowadzili milion staruszek na druga stronę ulicy, choćby cały swój majątek rozdali… nic im to nie pomoże. Nie będą nigdy wystarczająco dobrymi chrześcijanami.

Baba przypomniała sobie, co pomyślała o zeszłorocznych, wiosennych butach, które chciała dziś założyć: że obcas niewystarczająco wysoki, kolor niewystarczająco modny, jakieś takie odgniecione... Niewystarczająco dobre buty. Nie założyła.

Dziad zdał sobie sprawę, że słowo: „wystarczająco” to inaczej „dostatecznie”. Całe życie na trójach? Posmutniał.

Westchnął Dziad. Westchnęła Baba. Westchnęli w tym samym momencie. Westchnięcie Duch do Boga zaniósł.

I z tym westchnięciem nowa myśl zupełnie się pojawiła, że owszem, że będą niewystarczająco dobrymi chrześcijanami w oczach innych, zwłaszcza wierzących, oraz swoich własnych, ale Bóg nie patrzy na nich jak kobieta na zeszłoroczne buty! Nie patrzy na nich, jak nauczyciel zły, który z łaski stawia najwyżej tróję!

Poczuli się kochani. Po prostu kochani. Niezasłużenie kochani. Ale kocha ich sam Bóg! Sam Król! Czy dzieci króla mogą być niewystarczająco dobre?

  • TAGI: Bajka | Grzech | Sprawiedliwość | Świętość | Wiara
Edyta Duda -Olechowska

Autor: Edyta Duda -Olechowska

Mama dwóch synów, żona jednego męża. Współzałożycielka Chrześcijańskiej Wspólnoty Ewangelicznej w Bielsku- Białej. Związana ze Zborem Zielonoświątkowym przy ul. Siennej w Warszawie. Aktorka, dramaturg, reżyser.


© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie zamieszczanych treści bez zezwolenia zabronione.