Listy do Wybranej Pani - List Drugi

Mieczysław Czajko 03 lutego 2015

Natknąłem się na ciekawą refleksję człowieka, którego – jak to powiadamy - dni były już policzone, choć to liczenie dotyczy każdego z nas. Swemu rozmówcy powiedział tak: „Jeśli będzie pan miał kiedykolwiek w życiu do wyboru dwie drogi, łatwą i trudną, niech pan wybierze trudną..."

 


Już zeskanowałem mój felieton „W czym do ludzi”  i  jutro prześlę Tobie tradycyjną pocztą. Miałem nadzieję, że zechcesz przynajmniej jeszcze raz odnieść się do poruszonych wątków, ale rozumiem, że potrzebujesz trochę czasu, by na nowo temat przemyśleć. Chcę mieć pewność, iż przesłany tekst będzie pomocny w tym procesie. Jeśli idzie o termin, to nie mam konkretnych oczekiwań. Napisz wtedy, gdy będziesz miała chęć i zweryfikowane przez siebie obserwacje.

Piszesz z żalem, choć nie ubrałaś go w słowa, że nie poznałbym Ciebie idąc ulicą. Dodajesz, że od naszego pierwszego spotkania minęło prawie półwiecze. Kiedy idzie o pierwsze spojrzenie naszych oczu, to masz rację. Muszę jednak odjąć pięć lat, bo w moim wieku, a nie mam odwagi napisać o naszym, każdy odcinek liczy się zupełnie inaczej.

Gdy przesyłałem duchownym gratulacje z okazji tak zwanych okrągłych urodzin, co oznaczało co najmniej siedemdziesiątkę, skonstruowałem frazę i życzyłem, by Chrystus Pan błogosławił ich „ dni, miesiące i lata”. Czułem się trochę bezradny i nie wiedziałem, który wyraz tej wyliczanki zaakcentować.

Wracam do głównego wątku. I chociaż już odjąłem pięć lat to muszę jeszcze więcej odliczyć, bo spotkaliśmy się później w Warszawie przy okazji przygotowań do uroczystości weselnej kogoś z Twojej rodziny, ale byłaś tak zajęta i nie miałaś czasu,  pozostał więc tylko w mej pamięci niezmieniony Twój studencki uśmiech czarnulki. Ale i tak pozostanie nie kilkanaście, lecz kilkadziesiąt lat.

Zauważyłem, że Twoje refleksje w ostatnim liście krążą wokół szeroko pojętych cierpień, trudów i smutków. Powiadasz, że na szczęście nie są to jeszcze teraz Twoje problemy. Kiedy jednak widzisz je u innych, to znając w jakimś stopniu Twą wrażliwość, mogę sądzić, że te doznania nie są Ci obce.

Ktoś ostatnio na facebooku, zobacz więc jaki jestem współczesny, pod zdjęciem prezb. Aleksandra Rapanowicza napisał, że jeszcze dziś słyszy jego głos, gdy śpiewa: „Warto Dlań cierpieć, warto bojować, Warto dla Niego cały świat zbyć”, chociaż od tej chwili minęło już przeszło trzydzieści lat. Dlaczego, jak mogę przypuszczać, ta pieśń wciąż brzmi? Bo oparta była nie tylko na słowach, ale i na własnym doświadczeniu, wszak był między innymi w niebezpieczeństwach od „rodaków i pogan”, ale i w zagrożeniu „między fałszywymi braćmi”.

Jeden z naszych doktorów teologii był kilkanaście lat temu na studiach podyplomowych w Amsterdamie. W korespondencji opisał, że pewne kościelne przywództwo zastanawiało się nad tym, co uczynić, by w kościołach nie brakowało młodzieży. Ścierały się w tej kwestii dwa stanowiska. Jedni byli za pełną otwartością bez żadnych wymagań, drudzy za stawianiem trudnych, ambitnych zadań. Nie upłynęło za dużo czasu i można było się przekonać,  że w tych wspólnotach nie brakowało młodzieży, które przyjęły drugą koncepcję.

W świeckiej prasie natknąłem się na ciekawą refleksję człowieka, którego – jak to powiadamy - dni były już policzone, choć to liczenie dotyczy każdego z nas. Swemu rozmówcy powiedział tak: „Jeśli będzie pan miał kiedykolwiek w życiu do wyboru dwie drogi, łatwą i trudną, niech pan wybierze trudną, bo ja zawsze wybierałem łatwą i przegrałem swoje życie”.

Wybrana Pani!  Bądźmy dobrej myśli, bo w młodości dana nam została łaska wejść przez ciasną bramę na wąską drogę, która daje życie, wszak Pan Jezus naszą „ drogą i prawdą, i życiem”, a w dodatku życiem wiecznym.

Nie mam nadziei na rychłe spotkanie. Proszę zatem o listy, bo one ubogacają mnie duchowo i intelektualnie.

Pokój z Tobą! Pozdrów przyjaciół imiennie.

bp Mieczysław
  • TAGI: Aleksander Rapanowicz | Cierpienie | Czas | Młodzież | Wspomnienia
Mieczysław Czajko

Autor: Mieczysław Czajko

Biskup, duchowny zielonoświątkowy, rocznik 1946, poprzednio m.in. zwierzchnik Kościoła Zielonoświątkowego (2000 – 2008), obecnie pastor Zboru „ Betania” w Szczecinie, wiceprezes Prezydium Komitetu Krajowego Towarzystwa Biblijnego w Polsce, współprzewodniczący Szczecińskiej Inicjatywy Ekumenicznej oraz członek Polskiego Towarzystwa Autobiograficznego. Ma w swym dorobku teksty publicystyczne, recenzje, artykuły naukowe nie tylko z teorii literatury – pokłosie pracy przede wszystkim w wyższej uczelni. Autor autobiografii „ Życie, życie moje…” , redaktor i konsultant książek biograficznych. Obecnie szczególnie interesuje się właśnie biografistyką oraz procesem komunikacji nie tylko homiletycznej.


© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie zamieszczanych treści bez zezwolenia zabronione.