Listy do Wybranej Pani - List Trzeci
fot. St Stev cc

Listy do Wybranej Pani - List Trzeci

Mieczysław Czajko 24 lutego 2015

Wybacz, że poprzednio skoncentrowałem się na innym wątku niż przypuszczałaś. Ale póki nie jest to nasz ostatni list, to nic straconego, bo można w każdej chwili do różnych kwestii wrócić.

Jeśli zająłem się tym, czym się zająłem, to też znak mego życia wewnętrznego, choć może w momencie pisania nie był on w pełni świadomy. Zawsze jest nadzieja, że później się rozwinie i przyjmie formę szeroko pojętej intymistyki. Gdyby to ostatnie słowo i w Twym pamięciowym słowniku podkreśliło się na czerwono, to się nie przejmuj, bo to też moja nie tak dawna językowa zdobycz.

Kilka miesięcy temu po zakończeniu pewnej smutnej uroczystości podeszła do mnie pewna pani, której nie widziałem nie kilkanaście, lecz kilkadziesiąt lat. Zobaczyłem, że zbliża się w moim kierunku z mężczyzną, który okazał się być jej mężem. Nim go przedstawiła, usłyszałem: „Mieczysław, czy mnie jeszcze poznajesz?”  Nie wiem, czy mądrze odpowiedziałem, ale widząc jej zniszczoną  przez chorobę twarz, odrzekłem: „Tak, poznałem po głosie!”. Była to moja koleżanka z pracy w szczecińskiej uczelni humanistycznej.

Wracam do drugiego listu i do Twego jakby ubolewania, wręcz niepewności, czy byśmy się rozpoznali wśród ulicznego tłumu. Nie wiem, bo to też zależy od sposobu patrzenia. Gdybym był podobny do ślepca z ewangelicznej relacji z jego pierwszej fazy uzdrowienia, to mógłbym spostrzegać ludzi, którzy „gdy chodzą, wyglądają mi jak drzewa”.

Mam od kilkudziesięciu lat, i znowu ten liczebnik, zwyczaj, że gdy jadę samochodem, a jest możliwość zatrzymania się, wypatruję znajomych osób, oczekujących na przystanku tramwajowym lub autobusowym. I kiedy „widzę wszystko wyraźnie”, nawiązuję i tym razem do cudu w Betsaidzie, zapraszam do auta. Nie spotkałem ani jednej osoby, która by nie była zaskoczona tym, że ją w przystankowym gronie dostrzegłem. A to przecież nie był przypadek, lecz świadomy sposób patrzenia.

Zgodzisz się chyba ze mną, bo zapewne masz identyczne doświadczenie, że z czasem zacierają się w naszych wspomnieniach twarze osób, z którymi spędziliśmy sporo czasu. Dotyczy to nie tylko naszych przyjaciół, ale rodziców i rodzeństwa, a szczególnie tych, którzy odeszli do wieczności. I w tej chęci przywrócenia stanu początkowego mało pomocne są zdjęcia czy też filmiki. I na to nie trzeba się oburzać, lecz w pokorze przyjąć, bo tak będzie i z nami, a może już tak jest.

Wiem jednak bez dozy wątpliwości, co mocno akcentuję, że żywe, najtrwalsze są czyny i słowa, przez które wpisaliśmy się w czyjeś biografie. I  gdybym nawet w ulicznym gwarze Ciebie nie rozpoznał, to chcę  w tym liście napisać, że Twoje słowa wciąż brzmią w mych wspomnieniach i to bez specjalnego wysiłku z mojej strony, by je przywoływać.

Oczywiście nasze środowisko zarówno w sferze górnolotnego języka, jak i w okazywaniu codziennych, dobrych emocji, jest niestety zachowawcze. Ktoś kiedyś określił, że nie wypada nam się śmiać, a co najwyżej pobożnie się uśmiechać.

Jednak oprócz wręcz egzystencjalnych rad, praktycznych podpowiedzi, gdzie na przykład zamieszkać na progu studenckich zmagań, brzmią wesołe rymowanki jak ta, gdy mijaliśmy jedną stację na trasie Opole –Wrocław. Aż mnie korci, by ją przytoczyć, ale tego nie uczynię ze względu na Twoich i moich ortodoksów, którzy zawsze, wszędzie i we wszystkim mają rację. Zresztą i ja wówczas przy Twej rymowance miałem na zewnątrz taką ortodoksyjną minę. Wybacz!

Wybrana Pani! Bez względu na to, czy się w tłumie zewnętrznie rozpoznamy, czy wrócą wspomnienia po usłyszeniu naszych głosów, choć one  też zmieniają, to  s ł o w a  ciągle brzmią, bo staraliśmy się z pomocą Bożą wypowiadać te, które budują i z nadzieją, że „gdy zajdzie potrzeba, przyniosą błogosławieństwo tym, którzy słuchają”.

Pokój Tobie! Z dobrym Słowem i słowem. Pomódl się o wrogów, a przyjaciół pozdrów imiennie.

bp Mieczysław
  • TAGI: Czas | Pamięć
Mieczysław Czajko

Autor: Mieczysław Czajko

Biskup, duchowny zielonoświątkowy, rocznik 1946, poprzednio m.in. zwierzchnik Kościoła Zielonoświątkowego (2000 – 2008), obecnie pastor Zboru „ Betania” w Szczecinie, wiceprezes Prezydium Komitetu Krajowego Towarzystwa Biblijnego w Polsce, współprzewodniczący Szczecińskiej Inicjatywy Ekumenicznej oraz członek Polskiego Towarzystwa Autobiograficznego. Ma w swym dorobku teksty publicystyczne, recenzje, artykuły naukowe nie tylko z teorii literatury – pokłosie pracy przede wszystkim w wyższej uczelni. Autor autobiografii „ Życie, życie moje…” , redaktor i konsultant książek biograficznych. Obecnie szczególnie interesuje się właśnie biografistyką oraz procesem komunikacji nie tylko homiletycznej.


© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie zamieszczanych treści bez zezwolenia zabronione.