Co roku w okresie świątecznym niektórzy chrześcijanie negują świętowanie narodzin Pańskich, powołując się na to, że Biblia nie nakazuje wspominania narodzin Jezusa.
A jednak Biblia świętowania też nie zakazuje i szczerze mówiąc, nie rozumiem, jak będąc chrześcijaninem, można tak bardzo wzbraniać się przed celebrowaniem tego, że Zbawca przyszedł na świat.
Argumentują, że to nie jest właściwa data, choć przy założeniu, że Mesjasz narodził się około Święta Namiotów, grudzień jest wówczas czasem, kiedy Boży Syn opuścił Ojca w niebie, by stać się maleńkim zarodkiem w ciele Marii.
Przekonują też, że komercjalizacja sprowadza to święto do szopki i choinki, mających niewiele wspólnego z wewnętrznym przeżywaniem tego, co wydarzyło się dwa tysiące lat temu. Ten zarzut winien zaś być wezwaniem, aby przez postawę świętowania, że Święty przyszedł na świat, przywracać prawdziwą istotę świąt.
Zastanawiam się, w jaki sposób łatwiej zainspirować ludzi Chrystusem? Stojąc do wszystkiego w opozycji, czy próbując utożsamić się z ludźmi, wejść się w czyjeś życie, ograniczenia i postarać się zamiast negacji, zaproponować opowieść o Zmartwychwstałym?
Wszak Apostoł Paweł pisał:
Stałem się jak Żyd – dla Żydów, aby pozyskać Żydów. Dla tych, co podlegają Prawu, byłem jak ten, który jest pod Prawem – choć w rzeczywistości nie byłem pod Prawem – by pozyskać tych, co pozostawali pod Prawem. Dla zwolnionych od Prawa byłem jako nie podlegający Prawu – nie będąc zresztą wolnym od prawa Bożego, lecz podlegając prawu Chrystusowemu – by pozyskać tych, którzy nie są pod Prawem. Dla słabych stałem się jak słaby, by pozyskać słabych. Stałem się wszystkim dla wszystkich, żeby uratować choć niektórych. Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w niej swój udział (1 Kor. 9,20-23).
Zwróć uwagę na praktyczną stronę nauczania Apostoła Pawła na Areopagu. Nie zaczął od krytyki, trochę przymilił się Grekom (niektórzy, dzisiaj, mieliby mu to pewnością za złe), ale dzięki temu przekazał Ewangelię i został wysłuchany. W konsekwencji kilka osób zostało uratowanych. Przykład Pawła zachęca, byśmy przezwyciężali bariery kulturowo-społeczne po to, aby pozyskać choć niektórych dla Chrystusa. Dziś jego słowa mogłyby brzmieć tak: „Dla tych, co świętują, stałem się jak świętujący, byleby pozyskać choć niektórych dla Chrystusa”.
Wydaje się, że czas świąt narodzenia Pańskiego jest idealnym czasem, by spróbować „pozyskać choć niektórych”. Nie marnujmy więc tej możliwości, poprzestając na negacji choinek i stroików. To nie jest misja, do której Bóg wzywa chrześcijan. Opowiedz o Tym, o którym Tobie opowiedziano – to jest ewangeliczne wezwanie! Wezwanie do bycia świadkiem Zmartwychwstałego nie jest wezwaniem negacji i frustracji, ale inspiracji i proklamacji Chrystusa.
Jako chrześcijanie możemy nadawać piękny charakter tym świętom. Świętować i wspominać wspaniały cud zbawczego przyjścia Jezusa Chrystusa na ziemię. Wskazywać na Zbawiciela, jako żyjącego Króla, Boga i Pana, który pragnie dotknąć się życia każdego, aby dokonać przemiany ludzkiego życia w sposób prawdziwy i wieczny. Mówić o łasce Bożej, która w Chrystusie spływa w najgłębsze doliny i najbardziej pokręcone drogi ludzkiego życia, aby stało się i dziś Boże narodzenie w tym, który uwierzy.