Biblia - przekład czy interpretacja tłumacza?

Biblia - przekład czy interpretacja tłumacza?

Leszek Jańczuk 10 lutego 2015

Często słyszymy w użyciu terminy: przekład dosłowny, przekład niedosłowny. To jest nieprawidłowe podejście do tematu, ponieważ przekład dosłowny jest w ogóle niemożliwy! Każdy przekład - jakikolwiek by on nie był - zawsze w jakimś stopniu będzie niedosłownym.


Czy możliwy jest przekład dosłowny?

Nie chcę wdawać się tutaj w naukowe zawiłości ani w przydługie wywody na temat technik przekładowych. Chcę jednak zwrócić uwagę na niektóre, moim zdaniem istotne fakty i podpowiedzieć, w jaki sposób można traktować przekłady Pisma Świętego.

Często słyszymy w użyciu terminy: przekład dosłowny, przekład niedosłowny. To jest nieprawidłowe podejście do tematu, ponieważ przekład dosłowny jest w ogóle niemożliwy! Każdy przekład - jakikolwiek by on nie był - zawsze w jakimś stopniu będzie niedosłownym. Powinniśmy się więc posługiwać terminami: przekład statyczny, przekład dynamiczny. Co oznaczają te terminy?

Przekład statyczny nie kieruje się poprawnością, a jedynie tym, by każde słowo języka oryginalnego przetłumaczyć na jakieś słowo języka przekładowego, a ponadto, by poszczególne słowa języka oryginalnego zawsze były zastępowane tym samym słowem. Metodę tę stosowano w dawniejszych czasach i jest to podejście - mówiąc wprost - błędne. Oto jak będzie wyglądał fragment z Księgi Zachariasza 4,6 w naprawdę statycznym przekładzie:

I odezwał się, i powiedział do mnie mówiąc: Takie słowo Jahwe do Zorobabela mów: Nie mocą i nie siłą, gdyż jeśli, [to] Duchem moim, mówi Pan Zastępów.

Na szczęście żaden z istniejących, rzekomo ‘dosłownych’ przekładów, nie brzmi w taki sposób. W przekładzie dynamicznym, tekst ten powinien wyglądać mniej więcej następująco:

A zwracając się do mnie powiedział: Powiedz Zorobabelowi słowo następującej treści: Nie mocą, ani siłą, lecz dzięki Duchowi memu – mówi Pan Zastępów.

Siła przyzwyczajenia

Dość często zdarzało się, że nowe przekłady witano z krytyką, jako nie dorównujące starym. Wynika to przede wszystkim z konserwatywnych skłonności natury ludzkiej i z przyzwyczajenia. Z wielką krytyką spotkała się u współczesnych Wulgata i dopiero w dwa wieki po śmierci tłumacza została uznana za najlepszy łaciński przekład.

Konserwatywne skłonności natury ludzkiej sprawiają, że każdy pierwszy przekład, choćby nie był zanadto udany, przyjmowany jest z wielką przychylnością, a przy jego ocenie obowiązuje taryfa ulgowa. Natomiast kolejne przekłady przyjmowane są z wiele większym krytycyzmem, nawet gdyby były lepsze. Jeżeli więc, w trosce o większą poprawność, pewne kontrowersyjne fragmenty Pisma Świętego przetłumaczono inaczej niż w poprzednim przekładzie, opinia powszechna zwykła przyznawać rację pierwszemu przekładowi (często niesłusznie). I tak przekład Lutra spotkał się z bardzo przychylnym przyjęciem, ponieważ był to pierwszy przekład na język niemiecki.

Zdarza się i tak, że niektórzy kaznodzieje i interpretatorzy Słowa Bożego, porównując rozmaite przekłady, opowiadają się za takim, który bardziej odpowiada ich prywatnym poglądom. Bywa też, że przy różnych tekstach biblijnych powołują się na różne tłumaczenia, dopasowując wydźwięk Słowa do swoich oczekiwań. Ich postawa zdaje się wynikać z przeświadczenia o osobistym objawieniu od Boga, jak dany tekst winien być przekładany i rozumiany.

Inna epoka, inne znaczenie

Inną ważną rzeczą o której należy pamiętać jest zmiana, czasem znaczna, zakresów znaczeniowych poszczególnych słów wraz z przejściem od jednej epoki do innej. Na przykład łacińskie słowo virtus w starożytności znaczyło męstwo okazane dla dobra towarzyszy, przy czym dopuszczało ono stosowanie nawet środków przemocy. Wraz ze wzrostem znaczenia chrześcijaństwa i zaprowadzeniem przezeń nowych wzorców postępowania, słowo virtus uległo wielkiemu przedefiniowaniu. Wkrótce zaczęło oznaczać cnotę rozumianą jako negację wszelkiej zmysłowości. Virtus nie znaczyło już jakiegoś pozytywnego działania, a jedynie rezygnację (wyrzeczenie) z negatywnego działania, ponadto nie miało już ono służyć dla dobra innych, lecz dla własnego dobra i miało w sobie wiele egoizmu. Zmiana znaczeniowa przeogromna. Przykład ten znakomicie odzwierciedla różnicę pomiędzy antyczną aktywnością, a średniowiecznym umartwianiem. Średniowieczni tłumacze i komentatorzy nie zawsze zdawali sobie sprawę z tej zmiany znaczeniowej. W efekcie tego w ich pracach dochodziło do nieporozumień, które na dodatek nie mogły zostać zauważone przez ich czytelników.

Przy pomocy słowa virtus starołacińskie przekłady, także Vulgata, tłumaczyły greckie δυναμις (dynamis), oznaczające zdolność do wykonywania wielkich, także nadzwyczajnych rzeczy. W starożytności był to dosyć dobry przekład tego słowa (trudno o znalezienie lepszego ekwiwalentu), ale już w średniowieczu stracił on rację bytu (chyba, że w przedmowie zostałoby wyjaśnione, jak należy rozumieć virtus).

Nowotestamentowe greckie słowo μετανοια (metanoia), łacińskie przekłady niezbyt szczęśliwie przełożyły na poenitentia (żal, skrucha, pokuta), które może co prawda służyć jako jeden z ekwiwalentów greckiego μετανοια, ale traktowany jako wyłączny ekwiwalent prowadzi do częściowego zafałszowania przekazu ewangelicznego. Na bazie złego rozumienia pojęcia ‘pokuty’, w średniowiecznej łacińskojęzycznej Europie wykształciły się wynaturzone praktyki pokutnicze. Dopiero Luter odkrył – dzięki Melanchtonowi – prawdziwe znaczenie ewangelicznej ‘pokuty’. Dlatego też μετανοια należy rzadziej tłumaczyć przez ‘pokuta’, czy ‘opamiętanie’ a częściej przez ‘odrodzenie’, czy ‘odnowienie’ (jednak też nie za każdym razem).

Inne ważne nowotestamentowe słowo, εξουσια (exousía), oznacza władzę, którą otrzymało się od kogoś stojącego wyżej - od swego zwierzchnika. Taką władzę Chrystus otrzymał od swego Ojca, o której pochodzenie pytali go arcykapłani; taką władzę chciał Mu ofiarować podczas kuszenia Szatan i taką też władzę ofiaruje on w końcu Antychrystowi. Taką władzę przekazał Chrystus apostołom. Dlatego też słowo to w języku polskim najlepiej oddaje termin pełnomocnictwo. Przekłady starołacińskie oraz Vulgata tłumaczyły je niezbyt szczęśliwie przez potestas, ale czasem też, bardziej trafnie, licentia.

Zarówno dla Semitów, jak i dla Greków, słowo sprawiedliwość miało znacznie szerszy zakres znaczeniowy, aniżeli we współczesnych językach europejskich. Zostało ono okrojone przez słowa uczciwość, praworządność, rzetelność, słuszność i inne podobne. Stało się to pod wpływem dwóch czynników, pierwszym był wpływ języka łacińskiego, gdzie iustitia miało zakres znaczeniowy znacznie węższy niż δικαιοσυνη (dikaiosynē). Dlatego nie mówimy dziś np. człowiek sprawiedliwy (czynili to dawni Żydzi i Grecy), lecz człowiek uczciwy. Drugim czynnikiem był upadek monarchii (mawiało się dawniej: sprawiedliwy władca, wymierzał sprawiedliwość, etc.; dzisiaj, w ustroju demokratycznym, gdy sądownictwo zostało oddzielone od rządu, mówimy o nieudolnych rządach, a coraz rzadziej o niesprawiedliwych). Nie mówimy też – w języku polskim – sprawiedliwy ustrój, lecz praworządny ustrój. Słowo sprawiedliwość używane jest niemal wyłącznie w świetle prawa karnego, a także w niektórych innych sytuacjach (np., sprawiedliwie to osądziłeś, choć mówimy także: dobrze to osądziłeś, właściwie to osądziłeś, trafnie to osądziłeś).

Nikogo jednak nie nawołuję, by hebrajskie ‘isz caddik’ tłumaczyć przez człowiek uczciwy, ponieważ w Starym Testamencie ‘isz caddik’ oznacza przede wszystkim człowieka, który przestrzega (wykonuje) Boże Prawo. Dobrze to rozumiał autor Apokalipsy, używając zwrotu ‘które przestrzega przykazań Bożych’ (12,17; 14,12). Również ewangelista Marek (w Mk 6,20), stosując mąż sprawiedliwy i święty, przybliżył się do hebrajskiego znaczenia.

Inne znaczenie ma w starohebrajskie ‘ben’ od naszego pojęcia syn, które mogło oznaczać także wnuka i każdego dalszego potomka. W 2 Księdze Kronik 22,9 Achazjasz, wnuk Jehoszafata, zostaje nazwany synem Jehoszafata. Z tego też powodu Żydzi lubili używać określeń: Syn Abrahama, Syn Dawida, etc. Czasem, dla większej precyzji, używano zwrotu „syn syna” (Rdz 11,31; 45,10; Wj 10,2; 34,7; Pwt 4,9; 6,2) i w tym wypadku nie było wątpliwości, że chodziło o wnuka. Podobnie ma się sprawa z terminem ojciec, a także z czasownikiem urodzić. Ojciec ojca oznacza dziadka lub innego przodka. W tej sytuacji obliczanie dat Potopu, bądź dat Stworzenia na podstawie biblijnych list genealogicznych jest zabawnym nieporozumieniem.

Przy tej okazji trudno nie powołać się na Ewangelię Jana 18,37-38, gdzie w osobie Jezusa i Piłata spotkały się dwa odmienne pojęcia prawdy – semickie i greckie. Piłat, znając wyłącznie greckie pojęcie słowa prawda, nie mógł zrozumieć słów Jezusa: „przyszedłem aby dać świadectwo prawdzie” (18,37), stąd jego pytanie: „Co to jest prawda?” (18,38). Jezus słowo to odnosił do sfery religijno-moralnej, natomiast Piłat do przyrodniczo-poznawczej. W europejskiej filozofii dopiero Hegel przypomniał Jezusowe rozumienie pojęcia prawdy.

Jeżeli chodzi o inne terminy biblijne, które mają dziś nieco odmienne znaczenie niż w czasach biblijnych, to należy jeszcze przytoczyć przede wszystkim takie pojęcia jak: ‘mądrość’, ‘miłosierdzie’, ‘łaska’, ‘prawda’, ‘dobry’, ‘piękny’, etc. Żadne z nich nie zmieniło znaczenia aż do tego stopnia, by należało je koniecznie zastąpić jakimiś zupełnie nowymi pojęciami, zresztą nie sposób byłoby znaleźć dla nich lepszych odpowiedników. Każde z nich – jak się zdaje – zachowało więcej niż 60 procent biblijnej treści. Nie wchodząc w szczegóły, dodam tylko, że dzisiejsze, europejskie pojęcia prawdy i mądrości wywodzą się ze starożytnej Grecji, sprawiedliwość – ze starożytnego Rzymu, a miłosierdzie i łaska – ze średniowiecza.


To tylko kilka faktów, z których warto zdawać sobie sprawę, oceniając przekład Pisma Świętego. Ciąg dalszy już wkrótce - zapraszam do lektury i dyskusji.

  • TAGI: Biblia | Fałsz | Język | Prawda | Średniowiecze | Starożytność | Słowa | Tłumaczenie
Leszek Jańczuk

Autor: Leszek Jańczuk

Urodził się 26 listopada 1965 roku w Hajnówce. Oddał swe serce Chrystusowi podczas ewangelizacji B. Grahama w Białymstoku w 1978 roku. Jest duchownym Kościoła Zielonoświątkowego, absolwentem Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej. Ukończył studia podyplomowe na Vrije Universiteit w Amsterdamie (1998-1999). Tytuł doktora uzyskał w grudniu 2005 r. Jest jednym z tłumaczy Biblii Ekumenicznej. Od 2010 r. członek stowarzyszony Stowarzyszenia Biblistów Polskich. Wykładowca Wyższej Szkoły Teologiczno-Społecznej w Warszawie.
Lubi filozofię. Czyta dialogi Platona i powieści Dostojewskiego. Najchętniej słucha muzyki Bacha, Beethovena i Mendelssohna. Lubi biegi długodystansowe, pasjonuje się przyrodą Puszczy Białowieskiej, słucha kazań Billy’ego Grahama, edytuje Wikipedię.


© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie zamieszczanych treści bez zezwolenia zabronione.