W obu listach do Tymoteusza apostoł Paweł udzielił swojemu wychowankowi wskazówek dotyczących postępowania z różnej maści bajarzami i mącicielami. Biorąc pod uwagę, jak wiele miejsca poświęcił tej kwestii, musiała być ona dość poważna.
Kryterium
Wydaje mi się, że Listy Pasterskie stosują dość osobliwe kryterium do oceny, czy nauczanie jest dobre czy kiepskie. Dla Pawła sprawa jest jasna. Dobre nauczanie służy zbawieniu, a złe wywołuje konflikty. Dobre – unika sporów, złe ich szuka. Urzekła mnie prostota tego rozwiązania. Ferment i konflikty to znak ostrzegawczy. Adwersarze Tymoteusza to po prostu problemowi osobnicy, którzy Biblii używają do skłócenia ludzi w Kościele. Jeden mówi tak, drugi siak, każdy obficie ciska wersetami. Kto ma rację? Żaden. Bo rację ma nie ten, kto lubi konflikty, nawet jeśli wygrywa w sporze o słowa, ale ten, który wie do czego służy Pismo – do zbawienia, a nie do kłócenia (1 Tm 1, 4).
Taktyka
Tymoteusz dostał od Pawła wyraźne wskazówki, jak postępować w przypadku ludzi, którzy „chorują na wszczynanie sporów” i nauczają bzdur. Wymieniając te dwie dolegliwości razem, trafnie zauważa, że konfliktowe usposobienie i fałszywe nauczanie są ze sobą mocno powiązane, a postępowanie z zainfekowanymi powinno być stanowcze.
Przyjęta taktyka nie polega na przygotowaniu Tymoteusza do wojenki na wersety. Paweł nie podpowiada swojemu uczniowi żadnych apologetycznych argumentów. Rada jest krótka – ludziom, którzy chorują na wszczynanie sporów po prostu zamknij usta, a jeśli się to nie uda, to ich unikaj. Zakaz dyskusji z ludźmi, którzy gadają głupoty Tymoteusz otrzymał aż dwukrotnie w każdym z listów! (1Tm 4,7; 6,20 oraz 2Tm 2,16; 2,23)
Często wydaje się, że jeszcze można kogoś przekonać, coś wyjaśnić lub dopowiedzieć. Pawła stanowczość i kilkukrotne powtórzenie tej samej rady stanowią bardzo przykre podsumowanie. W niektórych sytuacjach rozmowa naprawdę nie ma sensu.
Przestroga
Uświadomienie sobie, że zwalczani przez Pawła heretycy wcześniej byli szanowanymi w Kościele nauczycielami, jest szokujące (Paweł trzykrotnie używa wyrażeń, z których wynika, że nie zawsze byli oni 'po złej stronie mocy’ (1Tm 1,6,19; 4,1). Co sprawia, że porządni kiedyś ludzie zaczynają tracić masę energii na pseudodoktrynalne spory?
Odpowiedź jest ostrzeżeniem. Problemem w Efezie byli nauczyciele, którym przestała wystarczać Ewangelia. To niesamowite jak szybko ludzie, którzy wcześniej byli zakochani w łasce, zamieniają ją w katalog ludzkich przykazań. Ponoć – jak zauważył Jan Kalwin – złe sumienie jest matką wszystkich herezji. Gdy Ewangelia, z całym radykalizmem jej łaski i przebaczenia, przestaje nam odpowiadać, szukamy samozadowolenia w przestrzeganiu religijnych zakazów, tajemnych naukach i nowych objawieniach. I choć z pozoru wygląda to bardzo pobożnie i duchowo, to nie ma nic wspólnego z mocą przebaczenia na Golgocie. Łaska wymaga pokory!