„Tylko nie mów nikomu” – wstrząsający do głębi film o piekle pedofilii występującej w kościele rzymskokatolickim w Polsce. Wczoraj obejrzałem.
Obraz zniszczenia emocjonalnego i duchowego, spowodowanego okrutnym wykorzystaniem przez osoby mające - zgodnie z nauką kościoła katolickiego - reprezentować Boga na ziemi, poraża, wbija w ziemię, łamie serce. To piekło i dramat tego spustoszenia w życiu ofiar polega na tym, iż w tej sytuacji nie chodzi tylko o sam akt wykorzystania, ale o jego systemowe usprawiedliwienie pod przykrywką Bożego imienia. Piekło jest bowiem tam, gdzie nie ma światłości, sprawiedliwości, troski, bezpieczeństwa, zaufania i miłości.
Parę lat temu rozmawiałem z pewnym dziennikarzem, ateistą. Kiedy rozmawialiśmy o Ewangelii, w pewnym momencie dziennikarz ten powiedział, że jego niewiara w Boga związana jest z tym, co dzieje się w polskim kościele katolickim. Zupełnie niezrozumiała dla niego była wypierająca i lekceważąca reakcja polskich biskupów KRK wobec tego dramatu. Więcej! Niektórzy z nich byli gotowi uznać za winnych nie sprawców, ale ofiary. Jeden z głównych hierarchów polskiego kościoła katolickiego na niedzielnej mszy po premierze filmu „Tylko nie mów nikomu” powiedział: „W Polsce rozbrzmiewa teraz (…) słowo ‘nie’. Hałaśliwe, buńczuczne, pewne siebie. Nie – Chrystusowi, Kościołowi, wspólnocie katolickiego narodu, normom chrześcijańskiej moralności, kulturze duchowej, polskiej tożsamości. Wartościom, w których Polska trwa. Nie – jednostek. Nie – programów politycznych i ideowych. Nie – stowarzyszeń, partii, ugrupowań, fundacji. Różne są ich imiona i geneza. Rożni są adresaci. Łączy ich wrogość do chrześcijaństwa. Agresywny ateizm i antyklerykalizm. Ekspozycja moralnego nihilizmu". Taka postawa i ogląd sytuacji rodzą gniew, zważywszy że wcześniej człowiek ów powiedział, że samego filmu nawet nie obejrzał, ponieważ nie ogląda byle czego. Podsumowanie tragedii ofiar pedofilii w polskim kościele katolickim, jako "byle co" przez zwierzchnika kościoła wskazuje tylko na bezrefleksyjność i bezwzględność tego środowiska, które nie widzi dramatu drugiego człowieka. Taka zatwardziałość serca winna być obca każdemu człowiekowi, a tym bardziej osobom służącym Bogu i innym ludziom (jednak czy w kontekście takie postawy hierarchy można mówić o jakiejkolwiek służbie?). Okazuje się jednak, że niestety tak nie jest.
Jestem bardzo głęboko zasmucony, kiedy myślę o tych wszystkich młodych osobach, które szukały i pragnęły Boga jako dzieciaki a w zamian zostały brutalnie wykorzystane przez tych, którzy nazywają siebie sługami Chrystusa, doświadczając swoistego zamachu na kształtującą się wrażliwość duszy i ducha. Są różne rodzaje rozczarowania i zawodu, ale w jakiś sposób ten związany z tajemnicą wiary, zaufania w aspekcie sposobu reprezentowania Boga przez ludzi, słowem – związany z poszukiwaniem poznania Boga przez człowieka – ten boli w szczególny sposób. I bardzo przemyślnie uderza w najgłębsze pragnienie człowieka, jakim jest kochanie Boga i bycie przez Niego kochanym, niszcząc je u samej jego podstawy. Przeżywam wewnętrzny ból, gdy widzę jak dziennikarz z którym rozmawiałem i wiele innych osób w Polsce zestawia obraz Boga z obrazem piekła, które nie tylko ma miejsce w kościele rzymskokatolickim ale jest również przez ten kościół skrywane, niepoddawane w należycie pokutny sposób konfrontacji (poza niektórymi księżmi i jeszcze mniej licznymi biskupami). Ubolewam i przeraża mnie to, jak jeszcze wielu ludzi skrzywdzonych i poznających prawdę o pedofilii w KRK odwróci się od Boga. Pomimo, że czytam w Biblii, że do takich rzeczy będzie dochodzić, to smuci mnie, kiedy krzywdzony jest drugi człowiek i to jeszcze przez kogoś kto nazywa się chrześcijaninem.
Film należy obejrzeć. Moim zdaniem koniecznie. Jednocześnie proszę, pamiętajmy że pedofilia wśród księży kościoła katolickiego nie pokazuje prawdziwego obrazu prawdziwego Bożego Kościoła. Kościół Boży, pomimo że również się potykający o słabości ludzi go tworzących, jest całkowicie inny. Całkowicie inny jest też sam Bóg – Bóg, który przynosi życie i nadzieję, a nie odbiera. Bóg, który nie ma upodobania w wykorzystaniu człowieka dla zaspokojenia własnych potrzeb i namiętności, ale który ofiarował samego siebie w całości, do samego końca, stając się człowiekiem i umierając za nas na krzyżu, brutalnie zamordowany, rękami Rzymian ale w wyniku intryg religijnego establishmentu tamtych czasów (aż trudno nie odnieść to do dzisiejszej sytuacji). Prawdziwy Bóg jest światłością, w której nie ma niczego ukrytego, zatajonego i dwuznacznego – On wyciąga do człowieka swoje serce, kładzie je w całkowitej otwartości, pozwala się zranić, odrzucić – po to, by pokazać, jak bardzo kocha i jak bardzo pragnie pełni wolności każdego. Pamiętajmy o Bogu, którego prawdziwym obrazem był i jest Jezus Chrystus – zwłaszcza, kiedy zderzamy się ze wstrząsającymi karykaturami, zakorzenionymi w grzesznej, nieuleczonej ludzkiej naturze.