Dlaczego nie wiemy nic (albo niemal nic) o wadach apostołów? Możliwe są dwie odpowiedzi. Albo nie mieli żadnych wad, albo były one nieistotne z punktu widzenia Ewangelii.
Uczniowie byli normalnymi ludźmi. Z pewnością każdy z nich miał jakieś zalety i jakieś wady, swoje silne i słabe strony. Każdy z nich miał umiejętności i predyspozycje, które świetnie nadawały się do służby w drużynie Jezusa. Prawdopodobnie miał też cechy, które mogły wszystko popsuć. Jednak ani Jezus, ani ewangeliści nie mówią źle o apostołach. Dlaczego?
Wady uczniów nie przeszkadzały Jezusowi poprowadzić ich tam, gdzie sami nigdy by nie doszli. Z perspektywy Ewangelii okazały się one nie warte wzmiankowania. Defekty uczniów nie przeszkodziły Jezusowi w realizacji Jego misji. Nadal prowadził ją razem z nimi. Nie wiemy nic, żeby Jezus robił wyrzuty Tomaszowi, że się spóźnił. Paradoksalnie, dzięki tej sytuacji, zawdzięczamy Tomaszowi szczególne korepetycje z wiary.
Niekiedy zbyt dużo uwagi poświęcamy swoim słabym stronom lub potknięciom współpracowników. Z perspektywy wizji, którą żyje Kościół, nie mają one zbyt wielkiego znaczenia.