Niedzielny poranek. Centrum miasta, gdzieś w Europie Środkowej. Przed budynkiem z krzyżem na frontowej ścianie co chwila zatrzymuje się jakiś samochód. Wysiadają rodziny z dziećmi lub bez. Z uśmiechem witają się ze sobą nawzajem. W środku kaplicy przyjemny gwar. Przybyli zajmują miejsca.
Zaczyna się nabożeństwo. Przez otwarte okna niesie się głośny śpiew przy akompaniamencie instrumentów. Słychać modlitwy. Kiedy milkną śpiewy, za kazalnicę wchodzi kaznodzieja. Rozlega się szelest kartek - to zgromadzeni otwierają swoje Biblie...
Niedzielny wieczór. Gdzieś między 10 a 40 równoleżnikiem. Opuszczona fabryka na obrzeżach miasta. Ktoś staje przed wejściem. Rozgląda się niespokojnie i szybko wchodzi do środka. Mija 15 minut, kilometr dalej zatrzymuje się samochód, z którego wysiada kilka osób. Idą w kierunku pustego budynku. Zanim wejdą do fabryki, również niespokojnie rozglądają się dookoła. Po kilkunastu minutach dołączają następni. Przybyli witają się w środku cichymi głosami. Nagle pada pytanie: „a gdzie Jamal?”. Ktoś odpowiada ze smutkiem: „Aresztowany. Znaleziono przy nim Biblię”. Zajmują miejsca na matach rozłożonych na betonowej podłodze. Kilka osób staje w okolicach budynku na „czatach”. Przytłumionymi głosami zaczynają śpiewać pieśni. Modlą się. Kiedy kaznodzieja zaczyna mówić, tylko nieliczni wyciągają Pismo Święte, pozostali przysuwają się bliżej nich...
Jesteśmy jedno
Pierwszy obraz Kościoła spotykającego się na co tygodniowym nabożeństwie, znamy dobrze. Jesteśmy tam, śpiewamy, modlimy się i słuchamy nauki Bożej. Lubimy nasze niedzielne spotkania z Bogiem i ze sobą nawzajem. Czujmy się na nich dobrze i bezpiecznie. Niewiele spraw jest w stanie przeszkodzić nam w tym, aby w ten sposób spędzić niedzielne przedpołudnie: czasem jakaś infekcja u dzieci, służbowy wyjazd, własna niedyspozycja. Poza tym nic poważniejszego.
Drugi obraz jest dla nas tak daleki, jak kraje, w których można go zobaczyć. Większość z nas nigdy tam nie była i nie zna nikogo, kto by pochodził z tamtych rejonów świata. Obraz ten jest jednak prawdziwy, jest rzeczywistością dla wielkiej liczby chrześcijan.
Mimo tak wielkich różnic, te dwa obrazy opisują jeden Kościół - Ciało Pana Jezusa Chrystusa. Ciało wciąż wystawione na urągowisko, na tortury, na poniżenie i pohańbienie. Ciało ustawicznie cierpiące. W ostatnich dniach sporo słyszymy o takim właśnie Kościele – znoszącym prześladowania. Widzimy również straszne obrazy, które często wywołują w nas poczucie bezsilności.
Podzielić się wolnością
Zastanawiamy się, w jaki sposób możemy pomóc w niesieniu tak ciężkiego krzyża naszym Braciom i Siostrom. Jak możemy wesprzeć sto milionów prześladowanym chrześcijan w przeszło 70 krajach? Nie mamy na to przecież ani odpowiednich środków, ani sił. Czy tak, jak samotnie Chrystus cierpiał na krzyżu, również oni muszą przejść swą drogą hańby w osamotnieniu i poczuciu opuszczenia przez braci?
55 lat temu, jak opowiada brat Andrew – Boży Przemytnik (człowiek, który rozpoczął działania na rzecz prześladowanego kościoła w Europie wschodniej), to my, Polacy, potrzebowaliśmy pomocy i wsparcia od naszych braci zza Żelaznej Kurtyny. Pomocy w postaci Biblii, modlitwy, troski, a czasem wsparcia finansowego. Dziś korzystamy z wolności wymodlonej wtedy, kiedy wielu z nas nawet nie było na świecie. Teraz możemy dać innym to, co za darmo, z łaski Pana działającego w sercach wrażliwych chrześcijan, otrzymaliśmy.
Open Doors pomaga prześladowanym
Działalność misyjna Open Doors, jaką rozpoczął wówczas brat Andrew, zatoczyła do tej pory szerokie kręgi. Widać wyraźnie, że jest to Dzieło Boga. Do tej chwili rozdano za pośrednictwem Open Doors wiele milionów Biblii, Chleba upragnionego przez głodnych Słowa Bożego chrześcijan. W wielu bowiem krajach Pismo Święte jest zakazane, jest luksusem, do którego dzieci Boże nie mają dostępu - patrząc na nasze półki, pełne przeróżnych wydań Biblii, trudno nam to pojąć. Misja obrała sobie również za cel informowanie nas o sytuacji Ciała Chrystusowego na świecie. Nawołuje do modlitwy, aby wzmocnić to, co pozostało, a co ma umrzeć (Obj 3:2).
Skoro z posłuszeństwa jednego Holendra mogło powstać takie dzieło, to co będzie, gdy dołączymy do niego również my? Być może wskutek naszych usilnych modlitw usłyszymy kiedyś o murach więzień drżących w posadach i o uwolnionych chrześcijanach? Może zobaczymy nareszcie puste obozy pracy w Korei Północnej, dziś więżące uczniów Chrystusa? Może ujrzymy Kościół w Egipcie czy w Iranie, jawnie oddający chwałę swojemu Bogu? To może się zdarzyć! W końcu nasz Pan powiedział: „Wszystko jest możliwe dla wierzącego” (Mk 9:23). Ale być może dopiero u naszego Pana dowiemy się, jaki wpływ miały nasze prośby i błagania kierowane ku Niebu…
Międzynarodowy Dzień Modlitwy - 9 listopada
Zachęcamy, by jak najszybciej włączyć się w dzieło wzmacniania cierpiącego Ciała Pana Jezusa. Początkiem może być 9 listopada, gdy chrześcijanie z całego świata zjednoczą się w modlitwie, w ramach Międzynarodowego Dnia Modlitwy za Prześladowany Kościół. Może właśnie w tym dniu do Ciebie zawoła Jezus: „Bądź czujny i wzmocnij to, co pozostało, a co miało umrzeć” (Obj 3:2).