Czy dzisiaj, w świecie ekspresowych informacji i szybkich zadań, potrafimy jeszcze zachwycić się pięknem?
Spektakle chrześcijańskiej grupy baletowej nazwano w poczytnym Dallas Morning News „Wysublimowanym pięknem”. Zaintrygowało mnie to. Czy dzisiaj, w świecie ekspresowych informacji i szybkich zadań, potrafimy jeszcze zachwycić się pięknem? Bez spoglądania na zegarek uchwycić to, co głębokie i prawdziwe?
W zachwycie Bożą obecnością zapewne dla wielu z nas bohaterem był Dawid, który z uporem dążył do tego, aby oglądać piękno Pana. Pragnął przeżywać Boga każdego dnia na nowo. Nie chciał zatrzymywać się w życiu na tym, co płytkie, powierzchowne i mało znaczące. Postanowił mieć czas na zachwyt.
Bóg nie boi się piękna
W kulturze narodu żydowskiego, tak ściśle związanego z Bogiem przymierza, wiele jest tańca i uwielbienia Boga właśnie tańcem. Naturalnie więc rodzi się pytanie: Czy i w jaki sposób taniec, sztuka w ogóle, są bliskie Bogu? Kiedy czytam Słowo, wnioskuję, że Bóg pięknem się delektuje, i pokazuje nam je na przeróżne sposoby. Widzimy to w Jego dbałości o detale, w stworzeniu człowieka, natury, w planowaniu świątyni. Bóg wieloma rzeczami się zachwyca. Ziemię, którą przeznaczył Izraelowi, nazywa piękną. Ale to zaledwie jeden z tysięcy przykładów. Intrygujące, jak często Biblia celowo kieruje nasze myśli w stronę Bożego poczucia estetyki. Szczególnie urzeka mnie pod tym względem Ezechiel, który nie szczędzi nam zagadek, pisząc o skończonym oraz nieskończonym pięknie.
Uczymy się towarzyszyć Bogu w tym zachwycie. Uczymy się piękno doceniać. W relacjach, w drugim człowieku, w czyimś uśmiechu. Czasem znajdujemy je w dobrej książce, poruszającym wierszu, zaskakującym zdjęciu. I mimo że przez stulecia powtarza się nam, że to, co piękne jest ulotne i szybko przemija, odważę się podkreślić, że wcale ulotne nie jest. Wystarczy, że spojrzę na Boga.
Bez koloryzowania
W praktyce, nieskończonym pięknem może być sama świadomość obecności Boga w naszym życiu, w zwykłym wtorku, środzie. Bez koloryzowania, bez naciągania faktów. Pomiędzy tysiącem zadań do wykonania, (i pod warunkiem, że głowa nie opadnie ze zmęczenia zbyt szybko na poduszkę), kiedy Mu na to pozwalamy, obecność Boga zmienia nas i czyni w nas coś dobrego. Jego wyciągnięta dłoń dosięga naszych wyzwań, problemów, naszego wiecznego zabiegania. Jego miłość przyciąga nas, bo tylko to ratuje nas od egoizmu.
Bóg wyciąga do nas rękę także w dniu ponurych myśli, smutku. On podchodzi do naszych radości i naszych bolączek. Nie osądza, ale podnosi. Wobec takiej bezinteresownej miłości stajemy zdumieni, bo ta miłość miażdży wszystkie nasze niedomagania, nasze maski i nasze lęki. To coś autentycznego, prawdziwego. Taką szczerość w opowiadaniu o Bożym sercu odkryłam też w spektaklach Ballet Magnificat. Poprzez pasję do muzyki i tańca, wspaniała grupa ludzi maluje przed nami opowieść o wiernej miłości Boga. Przedstawia serce Ojca, pokazuje oddanie i miłość Jezusa, który zrobił dla nas absolutnie wszystko; który podnosi nas z miejsca beznadziei i pokazuje kierunek.
Podarunek z przesłaniem
Patrzę na zdjęcia ze spektakli grupy Ballet Magnificat i jedno mnie zdumiewa. Emocje i zaangażowanie grupy baletowej (aby to, co najważniejsze, czyli przesłanie Dobrej Nowiny ukazać widzom) są widoczne nawet w tych ujęciach, zatrzymane w kadrze... Opowieść o miłosierdziu widoczna jest w krokach tanecznych, w gestach, w przemyślanej choreografii. Możemy też zobaczyć spektakle nagrane na DVD, którym towarzyszy fantastyczna muzyka. Wiedząc, jak wielkie wrażenie spektakle wywierają na widzach, zaopatrzyłam się w stosowną ilość egzemplarzy, bo prezent, który tryska miłością Ojca, to moim zdaniem trafny i twórczy sposób na ewangelizację.
A gdyby tak...
Być może w świecie stu tysięcy obrazów serwowanych nam co dnia, trudniej nam się zatrzymać i poczuć głębsze emocje. Dzień za dniem mija jeszcze szybciej, a kolejny kalendarz na ścianie pokazuje ostatnie kartki. I prawdą jest, że każdy czymś innym się interesuje, co innego angażuje naszą uwagę. Myślę jednak, że takiego twórczego przesłania Ewangelii, jakim są przedstawienia Ballet Magnificat i dzisiaj nam potrzeba. Mimo że tego rodzaju piękno nie jest zbyt nachalne ani nie serwuje nam siebie w biegu... A gdyby tak wspaniałością Boga na nowo się zachwycić? Pamiętając o pierwszym obejrzanym przedstawieniu, i każdym kolejnym, upewniam się w przekonaniu, że Boże Słowo opowiedziane w tych spektaklach dotyka serca w zupełnie niespodziewany sposób. Dzisiaj też, tak jak przez wieki, uczymy się doceniać to, co piękne. Piękno jest ważne. Piękno rodzi się w sercu. Aby potem żyć w naszych czynach.
Informacje o spektaklach Ballet Magnificat! w Polsce, zaplanowanych na kwiecień i maj 2016: www.dozrodla.org