Listy do Wybranej Pani - List Pierwszy
fot. mbgrigby cc

Listy do Wybranej Pani - List Pierwszy

Mieczysław Czajko 23 października 2014

Z pewnym wewnętrznym oporem, ale i ze zrozumieniem przyjmuję, żeby darować sobie miłe słowa na początku każdego listu, bo jak słusznie zauważyłaś, skoro rozmawiamy, a w dodatku zaczynamy jeszcze pisać - to najlepsze znaki naszej więzi. I niech tak zostanie.

Zanim odpowiem na pytanie, to bardzo dziękuję, że przypomniałaś mi mój felieton sprzed prawie czterdziestu lat. Dzięki temu jeszcze bardziej cenię sobie słowo pisane. Ileż przez ten czas wygłosiłem kazań, a wielu z nich sam nie pamiętam, choć szczerze mówiąc, jestem w stanie je odtworzyć właśnie dzięki pisaniu.

Podziwiam  pamięć, bo do niej się odwołujesz, ale muszę zgodnie z prawdą nieśmiało przypomnieć, że z trzech przytoczonych ilustracji we wspomnianym tekście, a wszystkie były  autentyczne, w Twoich wspomnieniach pozostała jedna. Rozbawiłem się niesamowicie, bo sądziłem, że do opisanego publicznego wyglądu  kaznodziei  w czarnym garniturze, w białej koszuli z czarnym krawatem  i pociesznymi sandałami nadającymi się do wędrówki po morskim piasku, dopasujesz właśnie obuwie. Poszłaś jednak w innym kierunku, stąd mój radosny zachwyt, bo postanowiłaś kaznodziejski wygląd uwspółcześnić. Ma on więc w dalszym ciągu sandały na gołych stopach, ale rozebrałaś  go z garnituru, koszula i krawat okazały się też niepotrzebne, bo przyodziałaś w spodnie przyzwoite, bo nie krótkie, lecz na trzy czwarte. Tors też przykryłaś koszulką z reklamą popularnego towaru. Pod koniec, a muszę to wyznać, trochę się obawiałem, bo przypomniałem sobie jak na naszych zajęciach z filozofii dyskutowaliśmy, a pretekstem był obowiązkowy artykuł, czy nagość jest tęsknotą za utraconym rajem.

Pytasz, czy zmieniłem swoje poglądy zasygnalizowane w felietonie „ W czym do ludzi?” przed wielu, wielu laty. Skrótowość tamtej formy wypowiedzi, zresztą listu również, nie pozwala zbytnio się rozwodzić. Powiem więc otwarcie: nie zmieniłem swych poglądów. Więcej, upewniłem się w ich słuszności! Wtedy byłem uboższy o świadomość uwarunkowań kulturowych, nie mówiło się wówczas tak wiele o komunikacji niewerbalnej, choć komunikacja językowa nie była mi obca, bo zawodowo zajmowałem się, jak wiesz, teorią literatury.

Z Twej przemiany mojego felietonowego bohatera wnioskuję, że jesteś przerażona nonszalancją w tej dziedzinie. Bez trudu również ją zauważam, ale z drugiej też strony coraz częściej budzi się odwrotna tendencja. Oto nowa ilustracja.

Zostałem nie tak dawno poproszony o posługę pogrzebową. Rozmawiała ze mną telefonicznie osoba, która mieszka za granicą i niejedno pod tym względem widziała. Na moją uwagę, że już dawno zerwałem z „krawatowym” strojem na rzecz tradycyjnej togi noszonej przez protestanckich duchownych, szczególnie przy okolicznościowych nabożeństwach, usłyszałem, iż nie tylko, ale i z tego powodu jestem proszony. Nie omieszkała dodać, że ma wielu znajomych w mieście swego dzieciństwa i młodości na poważnych stanowiskach, chce więc, by i pod tym względem okazany był zmarłemu szacunek.

A ja, Wybrana Pani, nie tylko powtarzam Słowo z zakończenia tamtego felietonu, które przypominało, że o „Jego szaty los rzucano”, ale zostaję w zamyśleniu, i do tego Ciebie zachęcam, o obecności Pana Jezusa tam, „gdzie są dwaj lub trzej zgromadzeni w imię Jego”. Co by się pozytywnego pod każdym względem działo w przypadku Jego obecności w ciele, a czy duchowa obecność ma zmieniać nasze podejście do tej kwestii? 

Nie mam nadziei na spotkanie,  masz więc komputer i pisz, bo Twoje pytania i prośba o odpowiedź mnie wzbogacają.

Pokój z Tobą! Pozdrów  przyjaciół imiennie.

bp Mieczysław

 

PS. Gdy będziesz miała okazję, w co wątpię, odśwież tekst, na który się powołujesz. Mogę go też zeskanować z czasopisma „Chrześcijanin” ( 1976 nr 5) i przesłać.

Mieczysław Czajko

Autor: Mieczysław Czajko

Biskup, duchowny zielonoświątkowy, rocznik 1946, poprzednio m.in. zwierzchnik Kościoła Zielonoświątkowego (2000 – 2008), obecnie pastor Zboru „ Betania” w Szczecinie, wiceprezes Prezydium Komitetu Krajowego Towarzystwa Biblijnego w Polsce, współprzewodniczący Szczecińskiej Inicjatywy Ekumenicznej oraz członek Polskiego Towarzystwa Autobiograficznego. Ma w swym dorobku teksty publicystyczne, recenzje, artykuły naukowe nie tylko z teorii literatury – pokłosie pracy przede wszystkim w wyższej uczelni. Autor autobiografii „ Życie, życie moje…” , redaktor i konsultant książek biograficznych. Obecnie szczególnie interesuje się właśnie biografistyką oraz procesem komunikacji nie tylko homiletycznej.


© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie zamieszczanych treści bez zezwolenia zabronione.