Lęk, który wymyka się spod kontroli, potrafi stać się osią, wokół której zaczyna obracać się życie człowieka, pozbawiając go wszystkiego, co do tej pory było dla niego cenne. Ale nie zawsze uczucie lęku czy strachu jest złe.
„Bać się Pana - znaczy nienawidzić zła. Więc nienawidzę pychy i wyniosłości, złego postępowania i ust obłudnych” Przyp. Sal. 8,13
Lęk to uczucie, które ma bardzo zły PR. Jest nieprzyjemne, kojarzy się, z przyspieszonym biciem serca, spoconymi dłońmi, dławieniem w gardle, spięciem mięśni, uruchomieniem pierwotnego mechanizmu „uciekaj albo walcz”. Lęk potrafi budzić nad ranem i nie pozwalać zasnąć, potrafi odebrać zdolność do działania, wyrażania swoich przekonań czy potrzeb. Może ograniczyć funkcjonowanie człowieka tak, że będzie bał się wyjść z domu. Lęk może powodować „zamartwianie się na śmierć”: o zdrowie, o bliskich, o przyszłość. Może być zwykłym odczuciem niepokoju, ale też paraliżującym napadem paniki. Lęk wpływa na fizjologię, na zachowania oraz na psychikę.
Lęk, który wymyka się spod kontroli, potrafi stać się osią, wokół której zaczyna obracać się życie człowieka, pozbawiając go wszystkiego, co do tej pory było dla niego cenne. Taki lęk można pokonać jedynie stawiając mu czoła i nie ulegając mu. W Biblii jest kilkaset wersetów, które wzywają nas do tego, żebyśmy się nie bali i zazwyczaj jest to nie tyle wezwanie do zmiany uczuć, co do podejmowania działania. Możemy powiedzieć: nie ulegaj lękowi, ale wierz, ufaj Bogu, działaj. Gdy pomimo lęku podejmujesz działanie, lęk traci swoją moc.
Ale nie zawsze uczucie lęku czy strachu jest złe. Wprost przeciwnie, służy nam, jest dobre. Bardzo często powstrzymuje nas przed ryzykownym zachowaniem, przed podejmowaniem decyzji, które w konsekwencji będą dla nas niszczące. Jest dzwonkiem alarmowym, który mówi nam byśmy zastanowili się, czy to, co chcemy zrobić jest właściwe. Ludzie, którzy nie odczuwają strachu, żyją intensywnie, ale zazwyczaj krótko. To strach powstrzymuje nas przed rozwijaniem nadmiernej prędkości podczas jazdy samochodem, odsuwa nas znad przepaści, motywuje do przygotowania się do egzaminu. Jest mechanizmem, który gdy jest zdrowy, steruje naszym organizmem tak, by pobudzać nas do odpowiedniej reakcji.
Jest też strach, który dobrze jest w sobie pielęgnować. Biblia i teolodzy nazywają go bojaźnią Bożą, żeby odróżnić od lęku i strachu przed groźnym bóstwem. Jesteśmy wzywani by bać się Boga, to znaczy mieć pełną miłości, pokory i szacunku relację z Bogiem. Bojaźń jest początkiem wiary, bo pozwala nam dostrzec, że jest Ktoś potężniejszy od nas. Z drugiej strony jest ona źródłem poczucia bezpieczeństwa w różnych okolicznościach życia, bo wiemy, że wszechmocny Bóg czuwa nad nami.
Kiedy w naszej postawie brakuje bojaźni wobec Boga, łatwo nam jest zająć Jego miejsce. W czym się to przejawia? Możemy zacząć traktować Boga, jako kogoś, kim możemy manipulować, kto ma służyć zaspokajaniu naszych potrzeb. Możemy zacząć wierzyć w nasze wyobrażenie Boga. Wtedy łatwo wypowiadamy się w Jego imieniu i wiemy, co Mu się podoba, a co nie. Kiedy Bóg przestaje być tajemnicą i kimś nieskończenie przekraczającym zdolność naszego pojmowania, wtedy znika pokora, a pojawia się pycha. Wtedy zaczynamy wierzyć, że to, co udało nam się osiągnąć zawdzięczamy sobie. Zamiast oddawać chwałę Bogu, chcemy jej dla siebie. Gdy brakuje bojaźni, łatwiej nam przychodzi dawanie sobie przyzwolenie na różnego rodzaju kompromisy i specjalne względy. Zaczynamy flirtować ze złem. A bać się Boga to nienawidzić zła.
Zdrowy lęk powoduje, że uciekamy od zła i zbliżamy się do Boga; chory - że uciekamy od Boga i jeszcze bardziej pogrążamy się w tym, co złe.