Jedną z moich ulubionych książek w dzieciństwie była powieść „Pollyanna” Eleanor H.Porter. To historia o dziewczynce, która bawi się w grę w zadowolenie.
Cokolwiek by się nie wydarzyło, bohaterka szuka dobrej strony tej sytuacji. Nawet jeśli wydarzenie jest nieprzyjemne. Czasem są to drobne przykrości, czasem tragedie życiowe. Masz brzydki pokój? Ciesz się widokiem za oknem. Nie możesz chodzić? Ciesz się, że masz sprawne ręce.
Gra w zadowolenie może okazać się jednak bardzo męcząca dla osób, które bywają w ten sposób pocieszane. Biblia mówi: „Płaczcie z płaczącymi”. Każdy, kto przechodzi przez problemy, potrzebuje czasu, by wypłakać swój żal, by odbyć żałobę po stracie – czy to własnych nadziei, wyobrażeń, czy bliskiej osoby. Nie chodzi wtedy o to, by wytworzyć w sobie tzw. „syndrom Pollyanny” – czyli udawać, że jest dobrze, kiedy wcale nie jest. Nie chodzi o ignorowanie negatywnych i problematycznych aspektów wydarzenia, a pamiętanie i mówienie tylko o jego pozytywnych stronach.
To nie byłaby prawda o naszym życiu. W nim są dobre i złe chwile. Jest czas radości i smutku. Zdarza się, że płaczemy, a czasem wyrastają nam skrzydła. Bywamy szczęśliwi, ale mamy również prawo być smutni, rozczarowani, zawiedzeni, przygnębieni, zrozpaczeni i zagniewani.
Chodzi raczej o to, by nie pozostać w takim stanie zbyt długo. Bóg wzywa nas, by zawsze się radować i za wszystko dziękować. By wytworzyć w sobie postawę wdzięczności. W praktyce oznacza to wysiłek przestawiania się na inny tor myślenia. Gdy nasze emocje zbyt długo domagają się, byśmy narzekali i pogrążali się w smutku, możemy siłą woli zmusić się do poszukania tego, za co możemy być wdzięczni nawet w przykrej sytuacji.
Co nam może pomóc? Po pierwsze, gotowość, by zobaczyć tę przysłowiową szklankę do połowy pełną i by dziękować za to Bogu. Jasne, że zawsze może być lepiej. Ale z drugiej strony nigdy nie jest tak źle, by nie mogło być gorzej. Po drugie, warto popatrzeć na naszą postawę wobec życia i Pana Boga. Jeśli uważamy, że coś nam się należy, często będziemy później rozczarowani. Jeśli zaś uznamy, że wszelkie dobro jest niezasłużoną łaską, będziemy raczej za wszystko wdzięczni. Zadziwiające, że często ludzie najbardziej pogodni i zadowoleni z życia to ci, którzy przez to życie byli najbardziej doświadczeni.
Postawa wdzięczności wymaga pracy nad sobą. Ciężkiej i mozolnej, jednak wartej wysiłku. Badania medyczne dowiodły, że wdzięczność jest jedną z najbardziej korzystnych dla zdrowia fizycznego i wyzdrowienia cech emocjonalnych. Wdzięczni ludzie są szczęśliwsi i bardziej zadowoleni z życia. Przemienione myśli wpływają na emocje. Dlatego warto bawić się w grę Pollyanny. Ale nie na niby, tylko szczerze, z głębi serca. „Za wszystko dziękujcie” (I Tes 5, 18).