Szalupa
Czy znów płyniemy statkiem z imponującym napisem: „Titanic"? Jego pasażerowie z wypiekami na twarzy wsiadali na pokład 10 kwietnia 1912 roku. Takie gigantyczne cudo techniki nie mogło pójść na dno.
„Praktycznie niezatapialny”- tak brzmiało jego hasło reklamowe. Liniowiec „Titanic” był wybitnym osiągnięciem technicznym, w założeniu bardzo bezpiecznym. Wiara w jego bezpieczeństwo była tak silna, że zrezygnowano z proponowanej ilości szlup. Zamiast 48 zamontowano ich tylko 16. Jeden z architektów „Titanica”, Alexander Carliste, przyznał: „Poświęciliśmy 2 godziny na dyskusję o dywanikach w kabinach pierwszej klasy i 15 minut na problem szalup ratunkowych”. Luksus był najważniejszy. „Titanic” wyglądał obłędnie. Przez 5 dni.
15 kwietnia statek wpłynął na górę lodową i poszedł na dno. A z nim: dywaniki z kabin pierwszej klasy, automatyczny system zamykania grodzi, schody w legendarnej klatce schodowej, trójprężne rzędowe silniki parowe, kryształowy żyrandol, windy, maszty, 3 kominy prawdziwe i jeden komin, który był atrapą, przepiękny, duży zegar, wodoszczelne drzwi, śruby, kajuty, kabiny pasażerskie, salony, restauracje, kawiarnie, łaźnia turecka, pływalnia kryta, siłownia, salon fryzjerski, ciemnia fotograficzna, klub dyskusyjny, torebki, mufki, pantofelki, broszki, kamizelki, kufry, zdjęcia, kolie, kapelusze, zegarki, aparaty fotograficzne, lekarstwa, grzebyki, rękawiczki… i 1523 osoby.
Dziś, coś tak małego, że niewidocznego gołym okiem, również próbuje odebrać nam powietrze.
Jeszcze wczoraj siedzieliśmy w restauracjach, kawiarniach, na siłowniach, basenach. Kluby dyskusyjne na portalach społecznościowych mają się akurat nieźle.
Tylko o czym chcemy rozmawiać? O dywanikach do kabin pierwszej klasy czy o szalupie ratunkowej?