Wyobraźmy sobie rodzinę, w której dzieci z radością i podnieceniem czekają na kolejne polecenia rodziców, niczym na prezenty gwiazdkowe. Mrzonki?
Wyobraźmy sobie wojsko, w którym każdy szeregowy nie może doczekać się następnej porcji pompek lub powołania na front. Szaleństwo?
Wyobraźmy sobie państwo, gdzie urzędnicy z uśmiechem na twarzy i uczuciem ulgi witają wszystkie nowe rozporządzenia ministra. Utopia?
Wyobraźmy sobie firmę, w której pracownicy z tęsknotą wyczekują następnych maili od szefa z dopiskiem ASAP. Korpo-obłęd?
Ani podwładni, ani władcy nie są tak doskonali, żeby te wizje się urzeczywistniły. I nie będą. Ale wyobraźmy sobie jeszcze jedną rzecz, która jest możliwa: świat, w którym wszyscy ludzie z zadowoleniem zaczytują się w Słowie, rozmawiają z Bogiem i są mu posłuszni, odnajdując się w tym doskonale.
Rozkazy Wiekuistego są proste, rozweselają serce; przykazanie Boga jest jasne, oświeca oczy. (Ps 19,9)
Jakie można mieć jeszcze wątpliwości? Doskonałe rozkazy nie wymagają dyskusji, tylko ochoczego wykonawcy. Pierwszym takim, który mi przychodzi na myśl, jest przykazanie siódmego dnia (szabatu) – oddzielenia go, uświęcenia dla Boga. Czy wypełnienie tego prawa nie jest radosne? Czasem bywa trudne, wymaga zmiany nawyków, przyznaję i wiem z autopsji, ale… jest radosne. To samo przecież z zakazem zabijania, cudzołóstwa itd. Czy muszę coś dodawać?