Kiedy przychodzi Duch Święty i dotyka naszego serca, często puszczają nasze wewnętrzne zabezpieczenia i blokady. Z radości potrafimy klaskać, skakać i tańczyć, choć być może na codzień jesteśmy ludźmi stonowanymi i ułożonymi. Zaczynamy płakać choć zazwyczaj bardzo się pilnujemy żeby „sobie radzić” i nie okazywać słabości.
Boże światło dotyka dna naszej duszy i w Jego świetle zaczynamy widzieć prawdę o nas samych – co potrzebuje uleczenia a co przebaczenia. Przed Bogiem jesteśmy w stanie mówić o rzeczach skrywanych i najbardziej intymnych. Wtedy przychodzi pokój, radość i miłość. Wiemy, że coś się zmieniło w naszym życiu i wiemy co to jest.
Czasem możemy znaleźć się w miejscu gdzie „robi się atmosferę”- muzyką, krzykiem, klaskaniem, tupaniem. Istnieją różne techniki, by manipulować tłumem. Ktoś zmusza nas do robienia rzeczy, które budzą nasz wewnętrzny opór, wmawia co mamy czuć i co mamy myśleć. Możemy się oczywiście poddać, poszaleć, zrobić coś wbrew sobie z nadzieją, że może wtedy coś przełamie się w naszym życiu. Może przez chwilę poczujemy się dobrze, ale w efekcie będziemy mieć poczucie jakiejś nieadekwatności i manipulacji.
Tam gdzie jest Bóg, tam jest wolność i prawda.
Nie daj się oszukać – jest różnica między działaniem Ducha Świętego a wykreowaną atmosferą. Czasem lepiej długo szukać i oczekiwać na Boga, niż udawać, że się Go znalazło.