Ludzie patrzą. Ktoś jakby znany. Szaleniec, skąd się wziął? Robią krok w tył. Co się stanie? Coś mówi, płacze, ciężko zrozumieć. O co mu chodzi? To jakiś ojciec błaga o uzdrowienie dziecka.
Wybrana Pani! Za Słowem Bożym zachęcam, abyśmy cieszyli się, że w Kościele są dzieci, młodzieńcy, matki i ojcowie, młodzi i starsi, wdowy - i my wszyscy, ufam z nadzieją, chcemy służyć jak najlepiej Bogu i sobie nawzajem.
Ponieważ obala stereotypy. Człowiek dobry cierpi, a zły ma się dobrze. Choroba dopada najbardziej wierzącego, giną niewinni, a Stwórca z niczego się nie tłumaczy.
Piszę: to tylko kilka przebłysków zdarzeń, które minęły jak sen razem z długim weekendem i moim drugim Dniem Taty. Przytrafiły się, a nie musiały – to chyba powód do zadowolenia.
Przekaz biblijny mówi, że te dwa środki Bożej troski o nasze zdrowie: nadnaturalne i „naturalne”, nie wykluczają się nawzajem. A właściwie muszą iść w parze.