O gadaniu

Mariusz Muszczyński 22 lipca 2014

My ludzie posiadamy tę cechę, że mówimy. Dużo i mało. Głośno i cicho. Ładnie i brzydko. Mądrze i głupio. Sympatycznie i uszczypliwie. Z miłością i ze złością. Mówimy wesoło i poważnie. Mówimy całą prawdę i guzik prawdę. Tym, co wynosi człowieka ponad zwierzę, jest słowo. Ono też często strąca go poniżej zwierzęcia.

 


Jak to jest, że najpierw chcemy, by dzieci zaczęły mówić, a potem całe życie je uciszamy?

Mówimy, ponieważ coś nas cieszy, irytuje, dziwi, martwi. Ponieważ tak interpretujemy świat. Słowami wyrażamy swoją wersję życia, swoją historię. Podobno żaby widzą tylko kontury, nagłe zmiany barw, zarys małych obiektów. Żaba nigdy nie zobaczy twarzy swej matki (może i dobrze). Widzi tylko tyle, by zjeść i nie zostać zjedzoną. W świecie żab nie ma mercedesów, zachodów słońca, gwiazd. Perspektywa, z której interpretujemy świat, tworzy nasz własny język. Dla człowieka życie to jego osobista historia. Każdy człowiek ma swoją własną interpretację życia i swój język.  

W Biblii czytamy, że łagodna odpowiedź uśmierza gniew, lecz przykre słowo wywołuje złość. (Przyp. 15,1) Każdy zna siłę jednego i drugiego. Wiemy, czym są słowa łaski i pokoju oraz czym są słowa sądu i bólu. W 8 rozdziale Ewangelii Jana zapisana jest ciekawa historia. Przedstawia kilka zdań Jezusa, które pokonały zło. Jest to również jeden z najbardziej kontrowersyjnych tekstów, pominięty w niektórych manuskryptach - być może z powodu uprzedzeń, dyskryminacji i surowego sądu moralnego. Może z powodu innego rodzaju języka.

Był piękny, słoneczny ranek w Izraelu. Wszystko było ustawione. Umówił się z nią. Pozostali czekali w pobliżu domu. Wiedzieli, kiedy wejść. Kobieta była zmieszana, nic nie mówiła. Domyśliła się. To prowokacja. Ona była tylko narzędziem. Chodziło im o Jezusa, o wykazanie braku spójności między nauczaniem, a literą prawa. Albo się sprzeciwi prawu Mojżesza, albo prawu Rzymu. Ale Jezus milczał i pisał po ziemi...

W przypadku konfrontacji, konfliktu, napięcia, prowokacji czy małżeńskiej kłótni, mamy naturalną tendencję do walki - szczególnie walki słowami i argumentami. Oczywiście, w takich sytuacjach jest za późno na myślenie, więc już teraz, na spokojnie, zadajmy sobie kilka pytań.

1. Czy słowa są w ogóle potrzebne?

Lepiej milczeć, narażając się na podejrzenie o głupotę, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości. (A.Lincoln)

Milczenie to najlepszy sposób reagowania na kryzys. Stare przysłowie mówi, mówienie jest srebrem, a milczenie złotem. Milczenie to doskonałe narzędzie w relacjach, ale jakże trudne. To, że milczę, nie znaczy, że nie mam nic do powiedzenia! Mówi się, że dyplomata to człowiek, który dwa razy pomyśli, zanim nic nie powie. Zanim się odezwiemy, dobrze jest odczekać, uspokoić myśli. Milczenie pokazuje, że mamy kontrolę nad sobą i sytuacją. Każdy potrafi się odezwać, nie każdy potrafi milczeć. Pan Bóg też czasem milczy, może dlatego, że nigdy nie wpada w panikę.

Ktoś mnie kiedyś zawiódł. Moje emocje zaczęły podpowiadać różne ciekawe i okrutne rozwiązania, ale udało mi się zacząć od milczenia. Potem stwierdziłem, że zamiast cokolwiek powiedzieć, napiszę list, nie po to, by go dać tej osobie, ale żeby coś z siebie wyrzucić. Nie zawsze warto mówić. Niestety ciągle zdarzają mi się sytuacje, gdy powiem coś w przypływie impulsu. Jestem czasem jak dziurawy wąż ogrodowy, który nie potrafi kontrolować strumienia wody.

2. Czy moją motywacją jest dobro i łaska?

Pewnego razu Jezus spotkał człowieka, który nie bardzo rozumiał, o co Jezusowi chodziło. Mimo wszystko Pan spojrzał na niego z miłością i powiedział: „jednego ci brak”... Można to samo powiedzieć bez miłości. Można powiedzieć ze wzgardą, z uśmieszkiem cynizmu, ze złością. Słów powiedzianych w gniewie zawsze żałujemy. Jak czytamy w Panu Tadeuszu: „Słowo wiatr, w sporach słownych nigdy nie masz końca...”

3. Czy moje słowa przyniosą pomoc i uzdrowienie?

Jeśli rozmawiamy jak Pawlak z Kargulem, to efekt będzie nieciekawy. W kontekście małżeństwa Biblia mówi, co Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza. Nie trzeba diabła. Wystarczą ludzkie słowa, postawy i można zepsuć coś dobrego. Słowa Jezusa były słowami ratującymi życie.

...Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamień...

Niech pierwszy oskarży, wyrzuci słowa, osądzi, ośmieszy, poniży, wzgardzi. Czy był tam ktoś bez grzechu? Ktoś, kto mógł potępić? Owszem, jeden. Ten niezwykły, Syn Boży. Ale tego nie zrobił, ponieważ przyszedł w innym celu, aby akceptować i ratować. Nie chodzi o to, że nigdy nie wolno nikomu wymierzyć kary, ale zwykle najgłośniej krzyczą ci, którzy okazują się najbardziej winni. Jezus swoim stwierdzeniem uciszył zgiełk, uporządkował chaos, oddzielił dobro od zła, światłość od ciemności. Pokazał, że akurat w tym wypadku oskarżana kobieta wcale nie jest najbardziej winna.

...Ja cię nie potępiam...

Bóg jest dobrem, więc wszystko, na co duch narzeka,
Zło, śmierć i potępienie, pochodzi z człowieka.
A. Mickiewicz

Nie potępiam cię z miłości i troski. Nie potępiam cię z zasady. Masz we mnie wsparcie, masz we mnie pomoc, masz we mnie schronienie, masz we mnie przyjaciela, przy mnie jesteś bezpieczna. Lęk przed społecznym potępieniem jest u człowieka bardzo silny i zdarza się, że przeważa on nad lękiem biologicznym. W Nowym Testamencie występują trzy greckie słowa określające osąd:
krino - odróżnić, rozstrzygać
diakrino - wątpić, oceniać
katakrino - skazać, ogłosić wyrok, potępić

Jezus użył tego trzeciego, najmocniejszego. Nie będziesz skazana i potępiona. Nie zginiesz. Jezus nie tylko uratował tę kobietę przed grupą okrutnych obłudników, ale przede wszystkim - przed wiecznym potępieniem.

...Idź i więcej nie grzesz...

Jest lepszy sposób na życie
Jest lepsza droga
Daję ci siłę, by żyć inaczej
Jest nadzieja
Jest przyszłość

Prawe życie jest następstwem Bożego miłosierdzia, a nie potępienia. Bóg najpierw nas z sobą pojednał, najpierw nam wybaczył w Chrystusie, a teraz daje nam łaskę, byśmy żyli z Nim i dla Niego. Bodźcem do dobrego życia nie jest gniew, ale łaska. Człowiek dorasta do dobrych oczekiwań. Jezus najpierw powiedział: nie potępiam, a potem: nie grzesz. Nie odwrotnie. Skupienie się na grzechu zawsze prowadzi do upadku, skupienie się na Bożej łasce prowadzi do prawości i świętości życia.

Wartość naszych słów dobrze wyraża wiersz Emily Dickinson. Bo w życiu nie chodzi o to by gadać, ale leczyć, słowami i milczeniem.

Nie miałam czasu na Nienawiść
Bo
Grób mi był Przegrodą
Życie nie było
Dość pojemne
Aby w nim zmieścić – Wrogość
Mariusz Muszczyński

Autor: Mariusz Muszczyński

Powoli dorastający mąż, egoistycznie dumny ojciec, raczkujący nieporadnie ogrodnik, pasjonat sportu, sauny, kominka, nieco naiwny pastor, przyjaciel każdego, kto zakłada nowe kościoły.


© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie zamieszczanych treści bez zezwolenia zabronione.