Czy zastanawialiście się, kiedy najbardziej denerwuje was bałagan w domu, kierowcy na ulicach, urzędnicy w okienkach? Kiedy najłatwiej wybuchnąć na dziecko, męża, żonę, sąsiada, pracownika? Zazwyczaj są to sytuacje, w których nie radzimy sobie z własnymi emocjami.
„Nienawiść wznieca spory, a miłość przebacza grzechy” Przyp. Sal. 10,12
Nasz stan wewnętrzny wpływa na to, jak odbieramy otaczająca nas rzeczywistość. Bo przecież zawsze ktoś zostawi rozwalone buty na przedpokoju, będzie się wciskał z pasa do skrętu, by pojechać prosto, będzie nieuprzejmy zamiast pomocny. Nie zawsze w takich sytuacjach zareagujemy złością, czasem potrafimy obrócić wszystko w żart, rozbroić uprzejmością, zignorować.
W terapii uzależnień zwraca się uwagę, by unikać sytuacji HALT (ang. hungry, angry, lonely, tired), kiedy jesteśmy głodni, źli, samotni, zmęczeni. To wtedy jesteśmy bardziej podatni na wszelkiego rodzaju negatywne impulsy. Trudniej jest zapanować nad sobą i wybrać to, co dobre.
Podobnie w naszych reakcjach na innych ludzi to, co jest w naszym sercu, czyli nasze nastawienie i emocje, wpływają na nasze zachowanie. Mamy różne dni, różne nastroje, nie zawsze potrafimy opanować się na tyle, by zareagować zgodnie z tym, czego byśmy sami od siebie oczekiwali. Wtedy warto się zastanowić, co tak naprawdę wywołało naszą złość. Zobaczyć, co zmienić w swoim życiu, by takich sytuacji było jak najmniej. Może za mało śpisz, za bardzo się śpieszysz, za mało czasu spędzasz w Bożej obecności?
Są jednak ludzie, których przepełniają gniew i nienawiść, stale obecne w ich wnętrzach. Wydaje się, że tylko czekają na okazję, by wyrzucić ją z siebie. Jak czytamy w Przypowieściach, nienawiść wznieca spory, kłótnie, nieporozumienia. Nie potrafimy wówczas odpuścić, chcemy, żeby ktoś inny czuł się tak samo źle, jak my. Chcemy go zmusić, by przyjął nasz punkt widzenia. Wszelkiego rodzaju fundamentalizm, na czele z religijnym, karmi się nienawiścią. Oczywiście usprawiedliwioną, że walczy o czystość nauki, o świętość innych ludzi, w obronie idei, Boga…
Ktoś sformułował ciekawą teorię, że fundamentaliści cierpią na zaburzenie więzi. Z jakiegoś powodu w dzieciństwie nie otrzymali ciepłej, pełnej miłości i bezpieczeństwa relacji, nie potrafią jej także nawiązać z Bogiem, nie mówiąc o innych ludziach. Całe życie walczą lub żyją w lęku.
Co jest przeciwieństwem nienawiści? Miłość i przebaczenie. Nienawiść bierze się z krzywdy. Jeśli potrafimy przebaczyć, zyskujemy wolność, by kochać. Miłość pozwala innym być sobą, akceptuje inny punkt widzenia, szuka pojednania, wybacza grzechy. Musi przyjść do nas z zewnątrz, by nas zmienić. I ma imię - Jezus.