Wkrótce mnie zabiją - powtarzał cierpliwie, na różne sposoby Jezus, a oni jakby nie słyszeli. A gdy słyszeli, zaprzeczali gwałtownie, jak Piotr: „Miej litość nad sobą, Panie! Nie przyjdzie to na ciebie” (Mt 16,22).
Nie chcę wdawać się tutaj w naukowe zawiłości ani w przydługie wywody na temat technik przekładowych. Chcę jednak zwrócić uwagę na niektóre, moim zdaniem istotne fakty i podpowiedzieć, w jaki sposób można traktować przekłady Pisma Świętego.
Często słyszymy w użyciu terminy: przekład dosłowny, przekład niedosłowny. To jest nieprawidłowe podejście do tematu, ponieważ przekład dosłowny jest w ogóle niemożliwy! Każdy przekład - jakikolwiek by on nie był - zawsze w jakimś stopniu będzie niedosłownym.
Kilkadziesiąt lat temu homoseksualizm postrzegany był jako dewiacja czy patologia. Obecnie w kulturze zachodniej orientacja seksualna traktowana jest jako osobisty wybór jednostki, gwarantowany przez prawa obywatelskie. Jak do tej kwestii mogą się dziś odnieść chrześcijanie?
Autorytet Biblii można lekceważyć, czy wręcz szydzić z niego na różne sposoby. Ale można także – i o tym chciałbym skreślić parę zdań – oficjalnie uznając ją za ponadczasowe, spisane Słowo Boga skierowane do człowieka, w nieskrępowany sposób manipulować jej przesłaniem, realizując w ten sposób różnego rodzaju własne sekciarskie obsesje czy fobie.