Oto synowie Izraela znaleźli się w niewoli babilońskiej. Usiedli nad rzekami Babilonu i - jak mówi Psalm 137 - płakali na wspomnienie Syjonu. Gdy zaś ludzie tamtejsi prosili ich o pieśń świadectwa: „Śpiewajcie nam jakąś pieśń Syjonu”, synowie Izraela zawiesili na wierzbach swoje harfy. Jak gdyby powiedzieli „Nie zaśpiewamy!”.
A nawet gorzej, bo zamiast słów świadectwa o żywym Bogu, na ustach ich znalazły się słowa strasznego przekleństwa: „Córko babilońska, pustoszycielko! Błogosławiony kto ci odpłaci to, coś nam wyrządziła! Błogosławiony, kto pochwyci i roztrzaska niemowlęta twoje o skałę”. Poddali się tam całkowicie duchowi pesymizmu.
Ale Bóg o nich nie zapomniał. Bóg o nich nadal pamiętał, mimo tego, że ukarał ich za ich grzechy. Przemówił do nich przez swego proroka, Jeremiasza, który skierował do wygnańców list tej oto treści: „Budujcie domy i zamieszkujcie je; zakładajcie ogrody i spożywajcie ich owoc! Pojmujcie żony i płodźcie synów i córki; Wybierajcie też żony dla waszych synów, a wasze córki wydawajcie za mąż, aby rodziły synów i córki, by was tam przybywało, a nie ubywało. A starajcie się o pomyślność miasta, do którego skazałem was na wygnanie, i módlcie się za nie do Pana, bo od jego pomyślności zależy wasza pomyślność! (...) Bo tak mówi Pan: Gdy upłynie dla Babilonu siedemdziesiąt lat, nawiedzę was i spełnię na was swoją obietnicę, że sprowadzę was z powrotem na to miejsce. Albowiem ja wiem, jakie myśli mam o was - mówi Pan - myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją” (Jer 29,5-7.10.11).
Podobnie jak Izraelici wówczas, tak my dzisiaj, Kościół Jezusa Chrystusa, jesteśmy ludem Bożym. Jak zaś ojczyzną Izraela był Syjon ziemski, tak „nasza ojczyzna jest w niebie, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana Jezusa Chrystusa” (Fil. 3,20). Chodzi tu o naszą niebiańską ojczyznę. Naszą zaś ziemską ojczyzną jest ten kraj, w którym Pan nas postawił, by żyć i pracować, służyć i składać chrześcijańskie świadectwo.
I choć tu nie na wygnaniu jesteśmy - jak Izrael w Babilonie - ale wolni i u siebie w domu, to jednak słowa listu Jeremiaszowego są bardzo aktualne i stosowne, gdy idzie o nasze doczesne zaangażowanie, nasz aktywny udział w życiu kraju, miasta, wsi. Chrześcijanie nie powinni bezczynnie oczekiwać powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa. Gdy wierzący Tesaloniczanie zaczęli kiedyś tak postępować, apostoł Paweł musiał ich upomnieć: „Albowiem dochodzą nas słuchy, że niektórzy między wami postępują nieporządnie: nic nie robią, a zajmują się tylko niepotrzebnymi rzeczami. Tym też nakazujemy i napominamy ich przez Jezusa Chrystusa, aby w cichości pracowali i własny chleb jedli” (2 Tes. 3,11.12).
My zatem, nie zaniedbując spraw duchowych - własnego życia duchowego i ewangelizacji innych - powinniśmy prowadzić zawsze i do końca normalne życie. Mamy pracować i to pracować dobrze. Mamy - że użyję słów proroka - „budować domy”, czyli dobrze wykonywać spoczywające na nas obowiązki życia i pracy w mieście oraz „zakładać ogrody”, czyli sumiennie wykonywać obowiązki pracy na roli. Wszędzie, na każdym odcinku pracy, zrodzony z Ducha chrześcijanin musi sumiennie pracować, sumiennie wykonywać swoje obowiązki.
Stanowi dobre świadectwo fakt, że wierzący ludzie złączeni w naszej społeczności wiary byli zawsze - to reguła mająca czasem jakieś wyjątki, jak w życiu - sumiennymi i uczciwymi pracownikami w swoich zakładach pracy. I dlatego w rozwój naszego kraju, w ciągu tych minionych lat, wnieśli nasi ludzie - jeśli nie ilościowy, z uwagi na niewielkie nasze szeregi, to jakościowy wkład. Nadal więc nie zapominajmy, że zadaniem naszym jest „budować domy”, „zakładać ogrody” i „starać się o pomyślność miasta i modlić się za nie do Pana”. Bo od pomyślności miasta, wsi, kraju, Ojczyzny naszej, zależy nasza pomyślność.
Felieton pochodzi ze zbioru „Z życia i czasu" (Zjednoczony Kościół Ewangeliczny, Warszawa 1983).