Apetyt na prawdę: Dietetyczne porażki

Apetyt na prawdę: Dietetyczne porażki

Barb Raveling 30 grudnia 2016

Przeszło 12 lat temu zaczęłam prowadzić dziennik, w którym notowałam swoje postępy w walce z napadami gniewu. Ani razu nie przyszło mi do głowy znęcać się nad sobą przy okazji porażki na tym polu.

Wynikało to najpewniej z tego, że mój gniew nie prowadził do żadnych konkretnych działań: nie wygrażałam nikomu pięściami, nie rzucałam przekleństwami, nie tłukłam talerzy. Napady gniewu nie wywoływały więc we mnie poczucia winy. Wszystko się we mnie gotowało, ale nikt tego nie widział, więc moja postawa była społecznie akceptowalna. Wolna od ciężaru samooskarżeń, zwracałam się do Boga za każdym razem gdy zdarzyło mi się upaść i spokojnie zaczynałam od nowa. Z jedzeniem było jednak zupełnie inaczej.

Samopotępienie

Zawsze, gdy łamałam swoje dietetyczne postanowienia, popadałam w odmęty samooskarżenia. Bynajmniej nie dlatego, że Bóg mnie potępiał. Robiłam to dlatego, że czułam się potępiana przez cały świat. Wyobrażałam sobie ludzi, którzy krzyczą mi w twarz: Jesteś do niczego. Nigdy tego nie przeskoczysz. Po co w ogóle próbujesz? Zjedz coś lepiej! (To ostatnie z całą pewnością pochodziło ode mnie samej).

Gdyby nie to, że wcześniej udało mi się wypracować samokontrolę w obszarze gniewu, pewnie nie miałabym dość wiary, że Bóg może zmienić także moje nawyki żywieniowe. Brnęłam do przodu tylko dlatego, że faktycznie uwierzyłam temu procesowi.

I w końcu Bóg faktycznie mnie zmienił, ale trwało to znacznie dłużej niż w przypadku gniewu. Zapisałam drobnym maczkiem dwa dzienniki i jakieś 25 razy wypełniałam tabelki, które pomagały mi konfrontować kłamstwa z rzeczywistością. Potrzebowałam kilku lat i sporo pracy by uwolnić się spod władzy jedzenia.

Czy to musi tyle trwać?

Mam nadzieję, że osiągniesz to samo znacznie szybciej. Ja nie byłam specjalnie sumienna na samym początku, poddałam się po kilku miesiącach, a po kilku latach znów wróciłam do walki. Zauważyłam wtedy, że robię wyraźne postępy o ile tylko spełniam jeden warunek. Każde złamanie zasad zobowiązywało mnie do wyznania całej prawdy w moim dzienniku. To proste! O ile możesz, sięgnij po Biblię i swój dziennik natychmiast, gdy przekroczysz swoje dietetyczne granice. To może cię ocalić przez pułapką myślową - „Skoro już nie trzymam się zasad, to sobie pojem”, która prowadzi do niekontrolowanego obżarstwa.

Studium biblijnE

  1. Od ilu lat zmagasz się z brakiem samokontroli w jedzeniu?

  2. Od ilu lat (miesięcy, tygodni) starałeś się sumiennie zastępować prawdą te kłamstwa, które napędzają twoje złe nawyki?

  3. Jak oceniasz swoją sumienność w skali od 1 do 10?

  4. Biorąc pod uwage czas, w jakim zmagasz się z tym problemem i czas, od jakiego nad nim pracujesz, czy możesz realistycznie oczekiwać 100% zwycięstwa? Dlaczego?

  5. Jak Bóg zapatruje się na twoje porażki? Przeczytaj: Jer 31,3 i 20; Rzymian 8,1.

  6. Co czyni dla ciebie Bóg, gdy upadasz?
    Psalm 3,3-4
    Psalm 37, 23-24
    Psalm 91
    Filipian 1,6

  7. Czego oczekuje wówczas od ciebie?
    Jana 8, 10-11
    Rzym 12, 1-2
    2 Kor 10, 3-5
    Gal 6,9
    Jak 1, 21-22

  8. Jakich poświęceń będzie wymagało od ciebie w tej sytuacji posłuszeństwo Bogu?

  9. Co zyskasz, postępując zgodnie z Bożą wolą?

Poniżej zamieszczam kilka pytań do rozważenia - sięgnij po nie od razu, gdy złamiesz swoje postanowienia. Spróbuj korzystać z dziennika i notować swoje odpowiedzi. Pytania pochodzą z mojej aplikacji,“I Deserve a Donut” (w jęz. angielskim).

 Pytania do rozważenia

  1. Czy jesteś jedną z tych rzadko spotykanych osób, które przestrzegają zasad bez żadnego wysiłku i nigdy się nie potykają? Jeśli nie, z jaką przykrą prawdą musisz się pogodzić już na wstępie?

  2. Nie możesz cofnąć czasu i zmienić faktów - zjadłeś dzisiaj tyle, ile zjadłeś. Zastanów się, czego Bóg teraz od Ciebie oczekuje? Jakie dalsze kroki powinieneś podjąć?
    - Porzucić wszelkie zasady na resztę dnia i jutro zacząć od początku;
    - Zadręczać się;
    - Pamiętać, że bierzesz udział w duchowej walce. Sięgaj więc po całą zbroję Bożą i pamiętaj, że nieraz jeszcze upadniesz. Bądź bardziej czujny, szczególnie w najbliższym czasie, by znów nie upaść.

  3. Która opcja wydaje ci się najbardziej kusząca? Dlaczego?

  4. Jakie jest prawdopodobieństwo, że będziesz żałować tego wyboru?

  5. Skoro pragniesz żyć w samokontroli, czy musisz w którymś momencie przestać łamać zasady?

  6. Co zyskasz, jeśli przestaniesz je łamać właśnie teraz?

  7. Jak będzie wyglądało twoje życie i twoje ciało za kilka miesięcy, jeśli w tym czasie będziesz konsekwentnie przestrzegać zasad?

  8. Myśląc o potencjalnych zyskach, czy sądzisz że warto coś poświęcić i przestrzegać przyjętych zasad przez resztę tego dnia?

Kolejna część studium już za tydzień.

 


* Niniejsze studium dotyczy postaw wobec jedzenia i wobec Boga, i nie jest dietą odchudzającą, choć z pewnością będzie pomocne w zbudowaniu zdrowych nawyków. Jeśli uważasz, że twoja waga jest nieprawidłowa,sprawdź swoje BMI i najlepiej skonsultuj się z dietetykiem. Jeśli czujesz intensywną niechęć do własnego ciała lub jeśli odżywianie stało się najważniejszą dziedziną twojego życia, poszukaj pomocy w osobie mądrego duszpasterza, psychologa lub psychiatry.

  • TAGI: Grzech | Odchudzanie | Potępienie | Przebaczenie | Upadek | Wytrwałość
Barb Raveling

Autor: Barb Raveling

Chrześcijanka od przeszło 40 lat, choć przez większość swojego życia zmagała się z konsekwencjami złych nawyków, wobec których czuła się bezsilna. Kilkanaście lat temu odkryła, że Pismo Święte wnosi Bożą mądrość w te z pozoru banalne zmagania i zaczęła się cieszyć nową wolnością w swoim życiu. Autorka książek i artykułów poświęconych biblijnemu spojrzeniu na odchudzanie, poczucie własnej wartości, kwestie uzależnień i chrześcijańskiej wolności. Blogerka, publikuje studia biblijne (www.barbraveling.com). Żona, mama czwórki dzieci, miłośniczka aktywnego wypoczynku.


© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie zamieszczanych treści bez zezwolenia zabronione.