Zanim powiesz lub napiszesz: 10 punktów o obmowie

Zanim powiesz lub napiszesz: 10 punktów o obmowie

Tomasz Żółtko 06 marca 2017

Co zrobić, jeśli jest się publiczne znieważanym, oskarżanym o przewiny, których nigdy się nie popełniło? Jak postąpić, gdy jest się niesprawiedliwie i złośliwie krytykowanym? Szczególnie, jeżeli dotyczy to tzw. „współwyznawców”, a więc osób, z którymi wspólnie - o zgrozo - wybieramy się do nieba.

 


No właśnie - co zrobić? Milczeć? Wyjaśniać? Wytoczyć proces o zniesławienie? Co zrobić?! Tego typu zmagania są mi bardzo dobrze znane od wielu lat. Ponieważ jestem osobą publiczną, z oczywistych (niestety!) powodów byłem i jestem obiektem plotek, oszczerstw i krytykanctwa. Nic nowego pod słońcem, chciałoby się napisać - nie jestem pod tym względem nikim wyjątkowym. A jednak… No właśnie, w środowisku osób deklarujących się jako naśladowcy Chrystusa, mógłbym oczekiwać większego poczucia bezpieczeństwa w tym zakresie. Ale tak nie jest! Przynajmniej moje doświadczenia to pokazują. Gorzej nawet. Najohydniejsze kłamstwa na mój temat docierały do mnie nie z „pogańskiego świata”, ale z „panjezusowych kręgów”. W swojej karierze miałem już więc „przywilej” być: homoseksualistą (używano oczywiście innego słowa), impotentem, ale jednocześnie też i dziwkarzem, ojcem gromady nieślubnych dzieci (w każdym hotelu inna kochanka), oczywiście także złodziejem i oszustem, śpiącym na dolarach krwiopijcą, który dorobił się fortuny na graniu „chrześcijańskich” koncertów, karierowiczem wykorzystującym zbory do niebotycznego rozdymania swojego ego, zwiedzionym grzesznikiem bratającym się z upadłym światem, fałszywym prorokiem wiodącym na manowce biedną młodzież - mógłbym wyliczać jeszcze długo. A o ilu sprawach nie wiem i nigdy się nie dowiem?

Czy ktoś poczuł się w tym miejscu chociaż odrobinę zbulwersowany tym, co napisałem? Jeżeli tak, to bardzo dobrze! Wymienienie tychże określeń ma z założenia taki właśnie efekt wywołać - zbulwersować. Wszystkie te i podobne im oszczerstwa były kierowane pod moim adresem, zawsze za moimi plecami, przez tzw. ludzi wierzących. Nie przez Świadków Jehowy, ateistów bądź agnostyków…

Dylemat więc, jak w takich sytuacjach należy się zachować, jest dylematem dobrze mi znanym. Zanim spróbuję się do niego - pewnie nieudolnie - odnieść, poczynię kilka spostrzeżeń natury ogólnej.

  1. Obmowa jest grzechem! Zawsze i bez wyjątku. Jest złamaniem przykazania o zakazie składania fałszywego świadectwa. Gdy ktoś publicznie poniża drugiego człowieka, to nawet jeśli niektóre jego stwierdzenia zawierają garść prawdy, to jednak zawsze, w moim przekonaniu, okazuje się on ohydnym niegodziwcem, choćby dlatego, że nigdy nie są mu znane ani wszystkie motywacje, ani całościowy kontekst zdarzenia, które w ten sposób komentuje.

  2. Obmowa jest złem także dlatego, że niszczy godność innej osoby. Zaś człowiecza godność jest rzeczą świętą, ponieważ została nadana każdemu przez samego Stwórcę. Kto zatem depcze czyjąś godność - depcze godność jej Dawcy! Czy nie powinniśmy się tym solidnie przerazić?

  3. Obmowa nie ma nic wspólnego z „rozsądzaniem” lub napominaniem. Nie ma też nic wspólnego z troską o morale Kościoła lub z walką z grzechem. Nie oszukujmy się! Biblia w wielu miejscach jednoznacznie wskazuje (nakazuje!) diametralnie inne sposoby zachowań w takich sytuacjach, niż na przykład internetowe obwieszczanie światu, jakim to „Iksiński jest upadłym grzesznikiem, bo…”.

  4. Nie ma grzechów lepszych i gorszych, jednak można i należy mówić o ich skutkach oraz zasięgu ich rażenia. W przypadku oszczerczej obmowy, w moim przekonaniu, należy stwierdzić, że spustoszenie, które ona czyni w życiu Kościoła bije na głowę wiele innych, dużo bardziej „smakowitych” grzechów, z homoseksualizmem czy aborcją na czele. Zanim w tym momencie ktoś się święcie oburzy, bardzo proszę o chwilę spokojnej refleksji. Czy aby jednak nie mam racji?

  5. Oszczerczą obmową zajmują się ludzie mali. Żałośnie mali! Poniżają innych ci, których frustruje mizeria własnego życia i rekompensują to sobie zajmowaniem się i komentowaniem życia innych. Jednak w przypadku środowisk chrześcijańskich, ohyda takiego postępowania jest podwójna. W tzw. świecie, dla przykładu plotkarskie tygodniki do swojej działalności nie dorabiają zwykle żadnych szlachetnych ideologii, tylko wprost wchodzą innym z butami do duszy lub do łóżka po to, by zaspokoić najgłupszą ciekawość i grać na najniższych ludzkich instynktach. W środowiskach chrześcijańskich chodzi często dokładnie o to samo, tyle że dokłada się do tego procederu jeszcze perfidię kłamliwego zatroskania o upadające morale braci i sióstr.

  6. Obmowa jest często „środkiem wyrazu” fanatyków. Fanatyk, święcie przekonany o słuszności swoich wierzeń i poglądów, nie liczy się z niczym ani z nikim. Wszak jemu sam Bóg polecił walczyć… A gdzie walka, tam wojna. Na wojnie zaś nie ma miejsca na pieszczoty. Wrogów należy eliminować. Wrogów Pana Boga - przede wszystkim.

  7. Obmowa rani! Aż chce mi się to jeszcze raz wykrzyczeć - obmowa rani! Człowiek obmawiany cierpi. Jeżeli chcesz komuś sprawić dotkliwy ból, napisz o nim na przykład obraźliwy post na Facebooku. Napisz, jakim ten ktoś jest grzesznikiem, jak bardzo błądzi, jak bardzo jest zwiedziony lub jak niemoralnie się prowadzi. Żeby skutek (czytaj: zadany ból) był jeszcze większy, swoją informację opatrz komentarzem, w którym siebie przedstawisz jako tego, który z troską o „czystość wiary”, zwyczajnie i z miłością, przestrzega wszystkich przed kontaktami ze wspomnianym niegodziwcem.

  8. Obmowa poniża, ponieważ powoduje u obmawianego uczucie jakże upokarzającej bezsilności. Co mam zrobić? Czy siebie wystrzelić w kosmos, czy dać oszczercy w twarz? Co zrobić? Nie ma na to żadnej dobrej odpowiedzi. Dlatego plotka jest tak skutecznie niszczącą bronią.

  9. Obmowa jest perfidią także dlatego, że mimo wszystko łatwo nam ją usprawiedliwić. Jakoś zamaskować. Samego siebie otumanić. Już o tym wzmiankowałem, ale chyba warto temu poświęcić osobny punkt. Oto bowiem oczerniamy innych „niewinnie”. Albo przy bezpiecznej kawie w gronie dobrych znajomych, albo na „świętym” forum dyskusyjnym w internecie. I przecież wszyscy chcemy dobrze! Czyż nie? Wszak my to wszystko czynimy powodowani troską o wspólne dobro właśnie… Ileż razy słyszałem: „Jak można zapraszać takiego grzesznika Żółtkę, żeby gdzieś tam powiedział, napisał czy zaśpiewał. Czyż nie wiecie, ze on… ?!”. Warto w tym miejscu jeszcze dodać, że współuczestniczenie w obmowie, choćby to było bierne słuchanie z zainteresowaniem, jest równie złe i obrzydliwe. Tak przynajmniej to widzę.

  10. Obmowa jest przejawem pychy. Plotkarz-oszczerca obmawia, ponieważ potrzebuje - często rozpaczliwie - czuć się lepszym od obmawianego. „Igrekowska źle się prowadzi, a jak wszyscy wiemy, porządni ludzie tak nie postępują”. Porządni ludzie - czyli kto? Czyli my! Paradoksalnie, tego rodzaju pycha świadczy o zakompleksieniu i skrywanym poczuciu niższości. Oszczercy są biednymi ludźmi! Ktoś, kto doświadczył łaski, żyje w pokoju z Bogiem i w zgodzie z samym sobą, nie potrzebuje oczerniać drugiego. Nie potrzebuje być lepszym na tle innych.

Co więc należy czynić, gdy jest się obmawianym? Upadlanym niesprawiedliwą opinią? Mój Boże, chciałoby się zawołać - żebym ja to wiedział! Ileż rady zadawałem sobie to pytanie? Jednak, jeżeli moje zdanie może mieć w tym kontekście jakiekolwiek znaczenie - to sugeruję milczenie. Jest to chyba najtrudniejsze, co można uczynić, jednak per saldo taka postawa przynosi najwięcej zysków. Oto bowiem uważam, że ludzi małych i podłych, żywiących się takimi nowinami, żadne wyjaśnienia do niczego nie przekonają, a jedynie niezdrowo podniosą temperaturę. Ktoś, kto wie, że Tomasz Żółtko jest łajdakiem, w każdej trasie koncertowej zdradzającym (z mężczyznami - sic!) swoją żonę, zawsze będzie to wiedział, niezależnie od tego, co by rzeczony Tomasz Żółtko w tej materii próbował wyjaśniać. Na szczęście, żyją na tym padole także ludzie rozumni i szlachetni, a ci prędzej czy później będą potrafili - patrząc na nasze życie - odróżnić ziarno od plew. Milczenie ma jednak dla mnie w takich sytuacjach jeszcze jeden kapitalny walor. Oto bowiem - na całe szczęście - Bóg jest ponad tym wszystkim. On zna wszelkie motywacje oraz najskrytsze prawdy o każdym z nas. To on wypowiedział słowa: „Pomsta do mnie należy”. Jemu zostawmy kwestie naszego dobrego imienia. On kiedyś osądzi oszczerców i pewnie skarleją wtedy przed nim do lilipucich rozmiarów. Zasadnicze pytanie brzmi: czy ja i ty również nie znajdziemy się w tym fatalnym gronie? Czy zawsze ty i ja byliśmy jedynie oczerniani, nigdy zaś nie oczernialiśmy? Nie zważaj także na wszystko, co się mówi, abyś nie słyszał swojego sługi, który ci złorzeczy. Wie bowiem twoje serce, że i ty często złorzeczyłeś innym (Kzn 7, 21-22).

Proponuję więc milczeć. Niczego nie wyjaśniać i nie bronić się. Choćby nie wiem jak bolało. Warto za to pięknie żyć. Najpiękniej jak potrafimy. A także jeszcze raz przeczytać dziesięć punktów o obmowie, odnosząc je wprost do siebie. Dopiero może zaboleć!

 


Felieton ukazał się pierwotnie w czasopiśmie Chrześcijanin, nr 1-3/2015
  • TAGI: Internet | Kłamstwo | Oszczerstwo | Plotkartstwo
Tomasz Żółtko

Autor: Tomasz Żółtko

Muzyk, kompozytor, poeta, teolog i publicysta. Jedna z najbardziej barwnych i niekonwencjonalnych postaci współczesnej piosenki autorskiej. Wiele z jego utworów zmusza do refleksji, krytycznego spojrzenia na siebie i otaczającą nas rzeczywistość. Szczęściarz zakochany nieprzytomnie w swojej Żonie i dwójce dzieci. Ideowy chrześcijanin, naśladowca Chrystusa. Przeciwnik fundamentalizmów we wszelkiej postaci, za co bywa zwalczany i potępiany przez różnych ortodoksów. Natomiast przez osoby areligijne często postrzegany jako dewota. Klasyczny samotny wilk. Wydał do tej pory trzynaście płyt oraz sześć zbiorów wierszy. W internecie na www.facebook.com/TomaszZoltko oraz www.tomekz.com.pl.


© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie zamieszczanych treści bez zezwolenia zabronione.