Z Klarą spotkałem się przy przystanku tramwajowym w centrum miasta. Na jej twarzy malował się strach. Od 9 lat pracowała na ulicach i zbliżał się koniec jej „kontraktu”, w którym spłacała nieistniejący dług. Bała się, że jeśli nikt jej nie pomoże, zostanie w biznesie już na dobre.
Zastanawiam się, co czują dzisiaj członkowie wspólnot chrześcijańskich, powstałych w wyniku działalności misyjnej bądź nauczającej Ekmana? Tym bardziej, że ich lider i nauczyciel ogłosił, że przejście na katolicyzm jest jego „prywatną decyzją”.