Postawa Józefa zapowiadała sprawiedliwość, jakiej uczył dopiero sam Jezus Chrystus. Sprawiedliwość, która nie polega na sądzie, a na wejrzeniu w serce człowieka, by pomóc, uleczyć i uratować. Sprawiedliwość, która nie sądzi na podstawie naszych domysłów i wyobrażeń.
Kiedy za hasłem „My chcemy Boga" kryje się życzenie komuś śmierci („Śmierć wrogom ojczyzny"), rasizm („Europa będzie biała albo bezludna"), agresja, niechęć do innych ludzi, to czuję się obco i pytam: „Jakiego Boga?".
Żydówka Miriam, którą wybrał Bóg, aby porodziła na ziemi Bożego Syna, Jezusa, jest dla Kościoła kimś szczególnym, niesamowitym, absolutną bohaterką wiary, przykładem ufności i pokory. Dlaczego więc nie modlę się do niej i nie odmawiam różańca?
Istniała pewna grupa religijnych ludzi, z pozoru bliska Boga, ale głęboko w sercu - daleka. Stała w opozycji do "nauki chrześcijańskiej", którą przyniósł Jezus. Wydaje się, że Ewangelia w sposób jasny ukazuje, że można religijnie żyć, mówić o Bogu i minąć się z Nim.
Wszędzie, gdzie pojawiał się Jezus z Nazaretu, rzeczy przestawały być zwyczajne i uporządkowane. Nigdy nie było wiadomo, co się za chwilę może wydarzyć.
Słowo Boże zachęca nas do chodzenia w światłości, a z drugiej strony realistycznie diagnozuje nasz stan: jeśli mówimy, że nie ma w nas żadnej niedoskonałości, kłamiemy i z Boga czynimy kłamcę.