O niewinności grzechu

Tomasz Żółtko 21 października 2014

Perfidia grzechu zwykle objawia się w jego pozornej nieoczywistości. On rzadko jawi się Hitlerem – złem odrażającym, rzucającym się w oczy i jasnym dla każdego, kto nie jest psychopatą.

 


Motto:
„Jeżeli ktoś sądzi, że jest bogobojny, lecz nie powściąga swego języka, to oszukuje swoje serce…” (Jk. 1,26a)

Perfidia grzechu zwykle objawia się w jego pozornej nieoczywistości. On rzadko jawi się Hitlerem – złem odrażającym, rzucającym się w oczy i jasnym dla każdego, kto nie jest psychopatą. Dużo częściej, przemyślnie i perfidnie skrywa się za parawanem jakiejś szlachetnej idei, pięknych dążeń, tęsknot za sprawiedliwością. Mam wrażenie, że szczególnie podatne na jego pasożytnictwo są nasze ludzkie krucjaty przeciwko… no tak… przeciwko niemu samemu, przeciwko grzechowi właśnie.

Dla przykładu, ostatni roboczy synod kościoła rzymskokatolickiego, rozważający kwestie rodziny, po burzliwych obradach zaapelował min. o szacunek dla homoseksualistów. Pięknie, tylko czy rzeczywiście trzeba aż synodu, żeby dojść do wniosku, że chrześcijanin grzeszy, jeżeli gardzi drugim człowiekiem, niezależnie od tego, kim on jest? A że pogarda chrześcijan wobec homoseksualistów wylewa się strumieniami, widoczne jest gołym okiem dla każdego, kto potrafi i chce, choć odrobinę wychylić się ze „świętych okopów”. Ale my – chrześcijanie - poza swoje okopy wychylać się raczej nie lubimy i w bardziej lub mniej zawoalowanej formie – gardzimy. Czemu? No bo wszak „oni” gardzą nami jeszcze bardziej, żyją wbrew naturze i przykazaniom boskim, naśmiewają się z naszego „moherowego konserwatyzmu”, deprawują nasze dzieci różnymi marszami wolności, domagają się coraz liczniejszych przywilejów etc. I chociaż na sztandarach niesiemy hasła walki z grzechem a nie z grzesznikiem, to jednak w praktyce owo piękne rozróżnienie bardzo jest trudno dostrzec. I tak, sprzeciwiając się jednemu, ewidentnemu grzechowi, nurzamy się w drugim – już mniej ewidentnym i widocznym, ale równie parszywym…

Jeżeli zadamy sobie trud uważnego (i ze zrozumieniem!) przeczytania tzw. „pawłowego zestawu grzechów” (np. 1Kor. 6,9-10), powinniśmy zauważyć, że oprócz wielu innych, współistnieją tam równoprawnie ze sobą min. grzech aktywnego homoseksualizmu z grzechem oszczerstwa. Apostoł Narodów swoją listę niegodziwości skonstruował w ten sposób, że nie wyróżnia w niej żadnej z nich. Podsumowuje natomiast wywód bardzo jednoznacznie. Nikt, kto się dopuszcza takich rzeczy, nie otrzyma Królestwa. Stąd płynie wniosek, że np. grzech oszczerstwa jest dla Boga równie obrzydliwy, jak grzech homoseksualizmu.

A dla nas?

To jest, rzecz jasna, jednocześnie pytanie retoryczne, jak i prowokacja z mojej strony. Nie spotkałem się bowiem w polskich realiach, żeby w głównym nurcie chrześcijaństwa, znajdowało się miejsce dla aktywnych homoseksualistów. Takowi są napominani (o ile w ogóle są) i jeżeli nie chcą lub nie potrafią nic ze swoją przypadłością zrobić – usuwani ze społeczności. A plotkarze? Oooo… Ci mają się wręcz wspaniale. Można by rzec, że rozkwitają coraz bardziej. Szczególnie przy bezpiecznej wspólnej kawie, kiedy to można w ramach obrony wartości moralnych oraz najczystszej ewangelii poubolewać „jak tamta lekko się prowadzi” oraz „jak ten straszliwie jest zwiedziony”. No i oczywiście - jak to „obydwoje w tym wszystkim mają do cna złe intencje…”

Hej! Wszyscy teraz właśnie czytający mnie heteroseksualiści – znamy to, czy wypisuję jakieś kosmiczne abstrakcje?

Czy domyślasz się Czytelniku, do czego zmierzam? Grzech homoseksualizmu jest grzechem oczywistym, ponieważ aktywnym homoseksualistą się jest albo nie jest. Natomiast jeżeli chodzi o plotkarstwo i oszczerstwo… Fenomen tychże polega na tym, że wszyscy plotkują i nikt nie plotkuje jednocześnie. W sferze teorii każdy się zgodzi, że plotkarstwo i oczernianie stanowią poważny problem społeczny, rujnujący więzi międzyludzkie i przyczyniający się do potęgowania zabójczej nienawiści. Ale jeżeli ktoś by mnie zapytał (do tego publicznie!!!), czy JA jestem plotkarzem i oszczercą, to oczywiście poczułbym się dotknięty do żywego! JA bowiem, jeżeli się już o kimś „krytycznie wyrażam”, to tylko dlatego , żeby bronić prawdy, wartości chrześcijańskich, apostolskiej wiary, Kościoła etc. Efekt jest taki, o jakim już powyżej wspomniałem – wszyscy plotkują i oczerniają, a jakoby nikt nie plotkował i nie oczerniał. Bo przecież nam zawsze chodzi o walkę ze złem! No i właśnie dlatego mamy do czynienia z najprzeróżniejszymi, słusznymi i niesłusznymi protestami przeciwko homoseksualistom, natomiast jak żyję, nie spotkałem się jeszcze np. z marszami przeciwko tym, którzy niszczą innych ludzi słowem… Może na szczęście, bo i kto miałby maszerować?!

W Polsce można oczerniać właściwie bezkarnie. Nawet jeżeli istnieje droga wytaczania procesów o zniesławienie, to i tak praktycznie jest ona rodzajem fikcji, ponieważ ewentualna wygrana w sądzie nie cieszy się żadnym zainteresowaniem, szczególnie w zestawieniu z nośnością sensacji, która do takowej rozprawy sądowej doprowadziła.

W Polsce można oczerniać właściwie bezkarnie. W skali makro i mikro. W życiu wysokospołecznym i towarzyskim. W Kościele i w pracy. Wszędzie. Przyzwyczailiśmy się do tego i nie robi to na nas już wrażenia. Parę lat temu, pewien ważny pan polityk publicznie oskarżył innego, jeszcze ważniejszego, pewnego pana polityka, „że ma krew na rękach”, ponieważ jest współwinny zamordowania 96-ściu pasażerów pewnego samolotu, który spadł na terytorium pewnego ościennego kraju. Każdy, kto potrafi wznieść się ponad swoje zacietrzewione sympatie polityczne, powinien domagać się żelaznych dowodów, potwierdzających powyższą tezę, ponieważ trudno sobie wyobrazić większą zbrodnię nad współudział w wielokrotnym morderstwie. Na to są Kodeksie Karnym „wielkie” paragrafy. Dowody nigdy nie padły. Nikt też niczego nie odwołał, za nic nie przeprosił. Życie popłynęło dalej. Dlaczego? No bo wszak to były „tylko” słowa, a w całokształcie chodziło przecież o walkę ze złem, o walkę o prawdę. Prawda ze złem poszły wspólnie na wódkę i tylko resztki gnoju się do kogoś przykleiły. A my przywykliśmy. Już nikomu nie śmierdzi. Natomiast ci homoseksualiści to ho ho…!

Grzech… Nieoczywistość… Perfidia… Zakamuflowanie… On rzadko „objawia się Hitlerem”.

A co w życiu współczesnego Kościoła jest w Polsce bardziej niebezpieczne? Co bardziej Mu zagraża i co bardziej w praktyce Go rozkłada? Zalew homoseksualistów czy plotkarzy?

Zaś „nieszczęsny” apostoł Paweł bezdusznie stwierdził, że ani homoseksualiści ani oszczercy Królestwa Bożego nie otrzymają…

Czyżby jedni byli warci drugich?! Czyż nie jest to oburzające?!

Czuję jak mi ciarki chodzą po plecach i jak dłonie się pocą na klawiaturze… Oto bowiem jestem plotkarzem. Wielokrotnie, powodowany troską o dobro, wypowiadałem złe słowa o innych osobach. Nie dawałem im najmniejszej szansy na wyjaśnienie czegokolwiek. Zaocznie sądziłem i wydawałem wyroki skazujące. Czyniłem to za ich plecami, w różnych towarzystwach i przy różnych okazjach. Szczułem ludzi na siebie. Bywałem w tym niesprawiedliwy i okrutny. I nie miałem wyrzutów sumienia.  JA – nie wiedzieć dlaczego – heteroseksualista…

Boże. Boże mój! Miej dla mnie łaskę! Okaż mi swoje miłosierdzie – bo jestem grzesznikiem! I daj mi szansę jeszcze raz.  Pomóż w poprawie. Proszę!

  • TAGI: Grzech | Homoseksualizm | Media | Oszczerstwo | Plotkartstwo | Zło
Tomasz Żółtko

Autor: Tomasz Żółtko

Muzyk, kompozytor, poeta, teolog i publicysta. Jedna z najbardziej barwnych i niekonwencjonalnych postaci współczesnej piosenki autorskiej. Wiele z jego utworów zmusza do refleksji, krytycznego spojrzenia na siebie i otaczającą nas rzeczywistość. Szczęściarz zakochany nieprzytomnie w swojej Żonie i dwójce dzieci. Ideowy chrześcijanin, naśladowca Chrystusa. Przeciwnik fundamentalizmów we wszelkiej postaci, za co bywa zwalczany i potępiany przez różnych ortodoksów. Natomiast przez osoby areligijne często postrzegany jako dewota. Klasyczny samotny wilk. Wydał do tej pory trzynaście płyt oraz sześć zbiorów wierszy. W internecie na www.facebook.com/TomaszZoltko oraz www.tomekz.com.pl.


© Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie zamieszczanych treści bez zezwolenia zabronione.